...

niedziela, 28 marca 2010

Blisko, coraz bliżej....

...a nawet całkiem niedługo Święta! Niedziela Palmowa już za nami, pogoda była typowo marcowa - trochę słońca, trochę deszczu, nie za ciepło, ale i nie bardzo zimno. A ja... Cóż - nie miała baba kłopotu, przecięła sobie palec sekatorem prawie do kości - akurat na Święta;) Sama nie wiem, jak to się stało, to przecież ja zawsze wszystkich pouczam, żeby byli ostrożni, uważali - itp.;) No więc porządki robię jedną ręką, a nawet 2 palmy jakoś stworzyłam, jedną dla siebie, drugą na zamówienie (na zamówienie taka bardziej tradycyjna, dla siebie - fantazyjna;)). 

  



Ale mycie głowy jedną ręką to już był sport wyczynowy;) Mam długie włosy...

Trochę nowych ozdób powstało.

Ptaszek na zamówienie:


 Zające i zaczątek wianka gałgankowego:
 

 Zając w pełnej krasie;)

niedziela, 21 marca 2010

Przyszła!

 

Wiosna oczywiście. I nie  tylko w kalendarzu, jak to czasami bywało. Wczoraj 17 stopni sprowokowało mnie wrszcie do zabrania się za mycie okien, w rozpędzie posprzątałam piwnicę nawet;) Dochodzę do wniosku, że działam na baterie słoneczne. Ostatnio ciągnęłam resztkami sił, a wystarczył jeden naprawdę słoneczny dzień i energia zaczęła mnie wprost rozpierać! Szkoda tylko, że dziś tak wieje, bo silnego wiatru nie lubię i źle na mnie wpływa. Słońce nadal świeci, skowronki śpiewają, szpaki szaleją, zakwitły wreszcie przebiśniegi - idzie ku lepszemu! (nawet jeśli ma się ochłodzić, jak to prognozują znajacy się na rzeczy...)

Ciąg dalszy pisanek masosolnych:

 

 

 

 To taki niby decupage;) Z wykorzystaniem najtańszych materiałów.   Dziś się okaże, czy takie ozdóbki znajdą amatorów - to pierwszy dzień kiermaszu na rzecz naszego stowarzyszenia. 

wtorek, 16 marca 2010

Pisankowo, ptaszkowo...

...ale ciągle nie wiosenie. Znowu napadało śniegu, powoli zaczynam się zastanawiać, czy biały kolor jest rzeczywiście taki ładny, jak mi się wydawało;) No może jednak wewnątrz domu to jest... Ale na zewnątrz to jakby już lekko mi obrzydł;)

A odnośnie tematu - ostatnie szmacianki:



  





 

A to... to baranek miał być... no i jest, ale jakiś taki... hmm...;)

 

A w kolejce czekają jeszcze masosolne pisanki:

wtorek, 9 marca 2010

Pisanki - szmacianki



Gdzie nie spojrzeć - pisanki, zajaczki, kurki, ptaszki..itd, itd. Pozazdrościłam i zorganizowałam sobie mały przenośny warsztacik. Na razie próbuję uszyć coś dla stowarzyszenia na rzecz dzieciaków z ośrodka, w którym pracuję - będzie kiermasz świąteczny i potrzebujemy jak najwięcej takich "tworków". Może też dla siebie coś wymyślę...
Szkoda, że z tą maszyną jakoś mi nie po drodze;) Ale szycie ręczne też nie jest złe!

 

 

 

 

 

 

A teraz coś naprawdę miłego i zaskakującego: Izabela z Domku na drzewie obdarowała mnie całą górą wyróżnień!

 
 
 
 
 
 
 
 

Jest mi z tego powodu ogromnie miło, bardzo dziękuję! Tylko teraz mam kłopot, bo - o ile się orientuję, powinnam przekazać wyróżnienia dalej - ale dziewczyny z blogów, które znam i odwiedzam, już od dawna są wyróżnione. W wolnych chwilach staram się więc poznawać nowe blogi i mam nadzieję, że wkrótce przekażę wyróżnienia - tak wiele osób pokazuje swoje piękne prace, ciekawie pisze o swoim życiu, że chciałoby się bez przerwy czytać, oglądać... Jeszcze raz dziękuję, Izabelo:)))

poniedziałek, 1 marca 2010

Małe przyjemności


...umilają codzienność!

Herbata malinowa z cukrem trzcinowym - lekarstwo na zły humor:) Wieje dziś strasznie, ale to JUŻ MARZEC! Wróciły już skowronki i szpaki!

Na kolację kolejna mała przyjemność: pyszny chleb na zakwasie z Piekarni Mojego Taty na krakowskim Kazimierzu, ten chleb nie potrzebuje nic, oprócz masła;)

  


sobota, 27 lutego 2010

Nie umiem szyć...

...na maszynie! A maszynę mam, stoi pod stołem i czeka na lepsze czasy. To znaczy - dla ścisłości - lepsze czasy to ona ma za sobą, bo używaną kupiłam, z nadzieją, że kiedyś to na pewno nauczę się szyć. Na razie jakoś nie moge nikogo namówić, żeby mnie nauczył, sama próbowałam z manym skutkiem. Owszem, coś tam zaczęłam przy niej majstrować, naoliwiłam, wyczyściłam, niby powinna szyć, ale nie umiem wyregulować jej tak, żeby nie pętliła. No i cały czas szyję ręcznie... Ostatnio dla przyjaciółki:

  

Ostatnio w sklepach z serii s-h można zakupić za grosze takie cuda:

  

  



Po sezonie...;) Ale na przyszłe Boże Narodzenie będzie jak znalazł!

wtorek, 23 lutego 2010

Zanim przyjdzie...

ta prawdziwa....




Dziś był piękny dzień, nareszcie słońce - tak mi go brakuje... Już nawet nie chodzi o tę zimę - bo niby luty jeszcze, więc ma prawo być, ale SŁOŃCE! Świat w słonecznych promieniach jest zupełnie inny...

niedziela, 21 lutego 2010





Był w moim rodzinnym domu odkąd pamiętam.  Teraz jest u mnie. Niezwykłe to uczucie, czytać zapiski, które jakaś gospodyni poczyniła 135 lat temu! Kalendarz ten został uratowany z rozbieranych zabudowań dworskich (działo się to gdzieś w latach 50-siątych ubiegłego stulecia), można się więc domyślać, że albo był własnością gospodyni dworskiej, albo nawet pani tego miejsca (dwór był niewielki). Do niedawna istniały jeszcze ruiny, kilka lat temu wyburzone. Dzięki mojemu tacie uratowało się trochę starej, ręcznie formowanej cegły, liczącej sobie z pewnością ponad 200 lat. Z tej cegły powstała jedna ze ścian mojego domu - stoi przy niej żeliwna koza.
W kalendarzu brakuje kilku stron, ale jest kopalnią wiedzy na przeróżne tematy dotyczące zdrowia, kulinariów, przetworów, urządzania domu i ogrodu, wychowania  dzieci - a wszystko napisane w urzekającym staroświeckim stylu (niektóre poglądy i rady są naprawdę zabawne dla dzisiejszego czytelnika).

niedziela, 14 lutego 2010

W związku z datą;)



"Taka miłość w sam raz"/sł. A. Ozga

wyk. Michał Bajor
http://www.youtube.com/watch?v=D4r62lTz71U&feature=related



Ona trwała nie długo, nie krótko
Dla miłości najlepszy to czas
Niosła tyle radości co smutku
I wszystkiego w niej było w sam raz
Tyle ile potrzeba słodyczy
Przy czym wcale nie było jej brak
Krzty goryczy, co jakby nie liczyć
Nadawało wytworny jej smak

Trochę chmur, trochę słońca
Coś z początku, coś z końca
Trochę pieprzu, ciut mięty
Część dróg prostych, część krętych
Ciut poezji, ciut prozy
Trochę plew, trochę ziarna
Taka miłość, taka miłość
W sam raz, idealna

Była taka dokładnie jak trzeba
Miała zalet tak wiele jak wad
Tyle piekła w niej było co nieba
Taka miłość w sam raz, akurat
Chyba zgodzisz się ze mną, kochana
To rzecz pewna, jak dwa razy dwa
Nasza miłość jest raczej udana
Zażywajmy więc póki się da

Trochę chmur, trochę słońca
Coś z początku, coś z końca
Trochę pieprzu, ciut mięty
Część dróg prostych, część krętych
Ciut poezji, ciut prozy
Trochę plew, trochę ziarna
Taka miłość, taka miłość
W sam raz, idealna

Choć nie zawsze nam miłość
Swe uroki odkrywa
Jednak jakby nie było
Jest po prostu prawdziwa

Trochę chmur, trochę słońca
Coś z początku, coś z końca
Trochę pieprzu, ciut mięty
Część dróg prostych, część krętych
Ciut poezji, ciut prozy
Trochę plew, trochę ziarna
Taka miłość, taka miłość
W sam raz, idealna




"Moja miłość największa"/ sł. W. Młynarski

wyk. Michał Bajor   
http://www.youtube.com/watch?v=CVKCqUeUZ-I&feature=related


W białych zim białych wierszach
Złotych sierpnia pokojach
Moja miłość największa
Nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
Wyobraźnia upiększa
Moją miłość jedyną
Moją miłość największą

I nic nie powiem jej, broń Boże
Nie powiem nic umyślnie
Bo póki milczę to ją mnożę
Gdy wyznam wszystko pryśnie
Więc nie wyśpiewam mej miłości
Niech nie wie co się dzieje
I nieświadoma swej piękności
Niech w myślach mych pięknieje

W białych zim białych wierszach
Złotych sierpnia pokojach
Moja miłość największa
Nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
Wyobraźnia upiększa
Moją miłość jedyną
Moją miłość największą

Może kiedyś po latach
Jednak szepnę nieśmiało
"Kiedyś, tamtego lata
Strasznie panią kochałem"
A ty przerwiesz w pół słowa
Me wyznania zabawne
"I ja pana kochałam
Wtedy latem i dawniej"

I nic prócz małej chwilki żalu
Nie złączy nas, kochana
W tym dziwnym życiu, śmiesznym balu
Miłości niewyznanych
Bladym tancerzom gra cichutko
Orkiestra salonowa
A pod orkiestry każdą nutką
Podpisać można słowa:

W białych zim białych wierszach
Złotych sierpnia pokojach
Moja miłość największa
Nie wie nic, że jest moja
Czas ją syci jak wino
Wyobraźnia upiększa
Moją miłość jedyną
Moją miłość największą


Nigdy nie przepadałam za Michałem Bajorem, ale.... jednak ma facet nosa do wybierania pęknych tekstów. Muzyka też piękna. I kiedy już przyzwyczai się człowiek do tej jednak charakterystycznej maniery, z jaką pan Michał śpiewa, to można się w jego twórczości trochę zadurzyć;)

sobota, 13 lutego 2010

Co z tymi walentynkami?

Jedni je lubią, inni nie, ale nie da się ukryć, że zadomowiły się w naszym kraju na dobre. W związku z tym... wzięłam się do pracy i uszyłam kilka serduch dla bliskich mi osób.

 

 

To jedne z moich pierwszych serduszek. Nie są idalne, ale za to bardzo przyjemnie mi się je szyło - to relaksujące zajęcie!



Serduszka na tle pojemników na przydasie wykonanych z ...plastikowych butelek. Miały być słoje, ale chciałam coś lekkiego i na razie wymyśliłam takie - są całkiem pojemne i można ich ustawić dużo na niezbyt wytrzymałej półce;)

Wczoraj miałam urodziny - dostałam od mamy piękny pojemnik:



A od przyjaciółki niespodziankę ze Szkocji:

 

Nasiona - tak bardzo chciałabym już je wysiać, a tu za oknem śnieżyca i do wiosny daleko...
Na razie, zamiast w słońcu, grzeję się przy piecu;)