...na maszynie! A maszynę mam, stoi pod stołem i czeka na lepsze czasy. To znaczy - dla ścisłości - lepsze czasy to ona ma za sobą, bo używaną kupiłam, z nadzieją, że kiedyś to na pewno nauczę się szyć. Na razie jakoś nie moge nikogo namówić, żeby mnie nauczył, sama próbowałam z manym skutkiem. Owszem, coś tam zaczęłam przy niej majstrować, naoliwiłam, wyczyściłam, niby powinna szyć, ale nie umiem wyregulować jej tak, żeby nie pętliła. No i cały czas szyję ręcznie... Ostatnio dla przyjaciółki:
Ostatnio w sklepach z serii s-h można zakupić za grosze takie cuda:
Po sezonie...;) Ale na przyszłe Boże Narodzenie będzie jak znalazł!
Jaki śliczny komplecik! Urocze jest to serduszko i woreczek! Ja w ogóle kocham naturalne tkaniny-len szczególnie!:)A i zazdroszczę tego kalendarza w poprzednim poście!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!:)
Dziękuję za odwiedziny:) Też lubię len, szczególnie w takim odcieniu, a nigdzie nie mogę dostać, mam resztki zachomikowane przez moją mamę,a w sklepach nie widziałam...
OdpowiedzUsuńNa to petlenie maszyny moge doradzic, aby sprobowac zmienic kierunek tej "spodniej" nitki na malutkiej szpulce. W mojej maszynie musze zwracac na to uwage, wiec moze i u Ciebie pomoze...
OdpowiedzUsuń