...że już po Świętach. Wielkanoc to piękny, pełen radości i nadziei czas, a w tym roku Niedziela Wielkanocna dodatkowo przyniosła wspaniałą, wiosenną pogodę.
Przed Świętami tak zajeta byłam tworzeniem drobiazgów na kiermasz (przy okazji - udało się sprzedać prawie wszystko, najszybciej poszły masosolne pisanki!), że nie zrobiłam właściwie nic dla siebie. W ostatniej chwili dokończyłam szmaciany wianek:
Poza tym musiałam jakoś wtopić w otoczenie zakupioną dopiero co lodówkę, no i wykorzystałam do tego palmę oraz wszystko, co nie zostało wykorzystane do jej zrobienia;)
Oprócz lodówki przyjechał też w końcu piekarnik i płyta, sprzęty na razie nie podłączone, ale na swoich miejscach:
Aneks kuchenny zaczyna powoli przybierać zaplanowany przeze mnie wygląd, kolory - to moja ulubiona zieleń, no i oczywiście biel, poza tym trochę szarości w dodatkach. Zieleń została też trochę narzucona przez okap - jego główną częścią jest zwieńcznie starego kaflowego pieca, które uratowane przez mojego tatę z gruzowiska, wiele lat czekało na swoje nowe miejsce. Teraz jest ozdobą mojego domu.
Brakuje frontu do szuflady pod piekarnikiem, wiszących szafek po obu stronach okapu i wieeeelu innych rzeczy, ale i tak jestem zadowolona z wyglądu tego miejsca:)
Przed Świętami tak zajeta byłam tworzeniem drobiazgów na kiermasz (przy okazji - udało się sprzedać prawie wszystko, najszybciej poszły masosolne pisanki!), że nie zrobiłam właściwie nic dla siebie. W ostatniej chwili dokończyłam szmaciany wianek:
Poza tym musiałam jakoś wtopić w otoczenie zakupioną dopiero co lodówkę, no i wykorzystałam do tego palmę oraz wszystko, co nie zostało wykorzystane do jej zrobienia;)
Oprócz lodówki przyjechał też w końcu piekarnik i płyta, sprzęty na razie nie podłączone, ale na swoich miejscach:
Aneks kuchenny zaczyna powoli przybierać zaplanowany przeze mnie wygląd, kolory - to moja ulubiona zieleń, no i oczywiście biel, poza tym trochę szarości w dodatkach. Zieleń została też trochę narzucona przez okap - jego główną częścią jest zwieńcznie starego kaflowego pieca, które uratowane przez mojego tatę z gruzowiska, wiele lat czekało na swoje nowe miejsce. Teraz jest ozdobą mojego domu.
Brakuje frontu do szuflady pod piekarnikiem, wiszących szafek po obu stronach okapu i wieeeelu innych rzeczy, ale i tak jestem zadowolona z wyglądu tego miejsca:)
ślicznie i klimatycznie:)
OdpowiedzUsuńZ tym kawałkiem pieca kaflowego to świetny pomysł...i bardzo fajnie to wygląda...kolorki w kuchni ładne zresztą ja tez takie lubię, no i Pan Kran mnie urzekł w całej swej okazałości!!!Jestem ciekawa jak się rozwinie ta kuchenna aranżacja!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow ! Zwieńczenie pieca kaflowego wykorzystałaś fantastycznie !
OdpowiedzUsuńUchylasz powoli rąbka tajemnicy i zapraszasz do swojego domu - pięknego i z pomysłem.
Z przyjemnością zaglądam w Twoje progi :-)
Dziękuję za odwiedziny, dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć, że ktoś tu zagląda, miło też, że moje pomysły domowe znajdują uznanie. Sama nie wiem jeszcze do końca, jak to się rozwinie, bo koncepcje się zmieniają m. in. pod wpływem blogowych podróży;)
Wszystko bardzo, bardzo ładne! Piekny masz dom!!!
OdpowiedzUsuń