Bez sensu, bo tak się czuję. Miewacie takie dni, kiedy wszystko jest bez sensu? Po prostu spadek formy psychicznej spowodowany czynnikami nie tylko obiektywnymi;)
Niektórzy pracodawcy są sprawiedliwi. Oceniają swoich pracowników, patrząc na to, jak wywiązują się oni ze swoich obowiązków. Sami też rzetelnie pracują, bez wyręczania się podwładnymi. Nie nagradzają szczodrze tych, którzy w swoich godzinach etatowych, zamiast zajmować się własnymi zadaniami, wykonują różne prace, na które zwierzchnictwo nie ma czasu (ochoty?). Są pracodawcy, którzy traktują swoich pracowników poważnie, zwracają się do nich z szacunkiem, nie używając obraźliwego tonu. Są wreszcie pracodawcy, którzy potrafią rozróżnić pomiędzy prawdziwą rzetelnością, a tą papierową (wiadomo, niestety, że papier wszystko przyjmie…)
Cóż… Ja o takich pracodawcach słyszałam, aczkolwiek osobiście nie znam;)
Mój zawód jest trudny. Jak wiele innych. Staram się pracować dobrze. Powinna mi wystarczać satysfakcja płynąca z własnego spełnienia w tym zawodzie, z efektów mojej pracy. Niestety, specyfika tej pracy powoduje, że efekty nie zawsze są współmierne do włożonego wysiłku. Dlatego ta satysfakcja przestaje wystarczać. I bywa mi przykro, kiedy nie czuje się wsparcia "góry". I czasem wszystko wydaje się bez sensu. Jak wczoraj, jak dziś (bo jeszcze mi nie przeszło;))
To teraz - dla zainteresowanych - ciąg dalszy kalendarzowych mądrości:)))
I to by było na tyle, jeśli chodzi o niewiasty w świecie książek:)))
Edit;) 12.01.
Dziękuję Wam, dziewczyny, za ciepłe słowa. Czuję się w obowiązku dopowiedzieć pewne rzeczy. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale to nie jest tak, że ktoś coś mi powiedział nieprzyjemnego, czy źle mnie ocenił. Chodzi mi o atmosferę, jaka od jakiegoś czasu zaczęła u nas panować. Po prostu istnieje pewna grupa osób, które są faworyzowane - nie dlatego, że oddają serce podopiecznym, ale dlatego, że po prostu podlizują się "władzom", czują się więc bezkarne i bywają zwyczajnie bezczelne. Ja mam siłę i motywację do pracy jedynie dzięki wsparciu kilku koleżanek, mających podobne przemyślenia i odczucia. Niestety, próbuje się nami manipulować i nieraz nastawiać przeciwko sobie. Staramy się robić swoje i nie zwracać uwagi na to, co się za naszymi plecami dzieje. Ale czasami nagromadzone emocje potrafią wybuchnąć. W pracy z naszymi dzieciakami nie możemy "wybuchać", ale odreagować jakoś trzeba, żeby po prostu nie zwariować!;) Pewne ostatnie zdarzenia, decyzje "władz" były właśnie impulsem mojego wczorajszego wpisu.
Kajka wystawiła mi laurkę, choć tak naprawdę nie zna mnie przecież.... Ale wie z pierwszej ręki, jak wygląda życie z dzieckiem niepełnosprawnym. Ja staram się mieć czyste sumienie. W swojej pracy przechodziłam różne etapy; nadal się zdarzają momenty, że czuję się mało kompetentna, wydaje mi się, ze coś powinnam robić inaczej - choć pracuję w tym zawodzie kilkanascie lat. Jednak po pierwsze - prawie jak lekarz;) staram się "nie szkodzić" a po drugie - dokształcać się, by jak najlepiej poznać i zrozumieć swoich podopiecznych. A oni bywają różni, czasami trudno sobie z nimi nawet poradzić fizycznie. Zawsze jednak na samym poczatku staram się ich po prostu polubić. Wtedy wszystko jest łatwiejsze!
Konkludując - nikt nie obiecywał, że ten Świat będzie sprawiedliwy - a są tacy, co maja gorzej, więc nie ma co narzekać, tylko brać się do roboty;)
Ściskam Was mocno:))))
Edit;) 12.01.
Dziękuję Wam, dziewczyny, za ciepłe słowa. Czuję się w obowiązku dopowiedzieć pewne rzeczy. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale to nie jest tak, że ktoś coś mi powiedział nieprzyjemnego, czy źle mnie ocenił. Chodzi mi o atmosferę, jaka od jakiegoś czasu zaczęła u nas panować. Po prostu istnieje pewna grupa osób, które są faworyzowane - nie dlatego, że oddają serce podopiecznym, ale dlatego, że po prostu podlizują się "władzom", czują się więc bezkarne i bywają zwyczajnie bezczelne. Ja mam siłę i motywację do pracy jedynie dzięki wsparciu kilku koleżanek, mających podobne przemyślenia i odczucia. Niestety, próbuje się nami manipulować i nieraz nastawiać przeciwko sobie. Staramy się robić swoje i nie zwracać uwagi na to, co się za naszymi plecami dzieje. Ale czasami nagromadzone emocje potrafią wybuchnąć. W pracy z naszymi dzieciakami nie możemy "wybuchać", ale odreagować jakoś trzeba, żeby po prostu nie zwariować!;) Pewne ostatnie zdarzenia, decyzje "władz" były właśnie impulsem mojego wczorajszego wpisu.
Kajka wystawiła mi laurkę, choć tak naprawdę nie zna mnie przecież.... Ale wie z pierwszej ręki, jak wygląda życie z dzieckiem niepełnosprawnym. Ja staram się mieć czyste sumienie. W swojej pracy przechodziłam różne etapy; nadal się zdarzają momenty, że czuję się mało kompetentna, wydaje mi się, ze coś powinnam robić inaczej - choć pracuję w tym zawodzie kilkanascie lat. Jednak po pierwsze - prawie jak lekarz;) staram się "nie szkodzić" a po drugie - dokształcać się, by jak najlepiej poznać i zrozumieć swoich podopiecznych. A oni bywają różni, czasami trudno sobie z nimi nawet poradzić fizycznie. Zawsze jednak na samym poczatku staram się ich po prostu polubić. Wtedy wszystko jest łatwiejsze!
Konkludując - nikt nie obiecywał, że ten Świat będzie sprawiedliwy - a są tacy, co maja gorzej, więc nie ma co narzekać, tylko brać się do roboty;)
Ściskam Was mocno:))))
Nie wiem co się konkretnie stało ale wiem jak sie czujesz i jedyne co moge powiedzieć, to to, że kiedyś nadejdzie dzień, który przyniesie wydarzenie dające wielką energię i kopa do działania :)) tak to już jest :)
OdpowiedzUsuńŚciskam i głowa do góry!
Bardzo mi przykro choć nie napisałaś co dokładnie się wydarzyło.Ale pamiętaj że sprawiedliwość zawsze zwycięża i osoby które pracują uczciwie będą docenione. Nieraz trzeba na to docenienie poczekać ale zawsze warto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mądra kobieta jesteś. czytałaś mojego posta więc wiesz jak jest u mnie... szczęścia jedna :)
OdpowiedzUsuńAl;e praca..wiesz... Miałam koleżankę w pracy, ona zawsze mówiła mi : Elu, są w życiu ważniejsze sprawy od pracy. I mała rację. Nie przejomowałs ię pracą, bardzo dbała o raodzinę, inni mieli jej za złe że nie siedziała po godzinach... W lutym tamtego roku zmarła na raka w wieku 45 lat... I co? czy nie miała racji??!!
Teraz Ci którzy zarzucali jej brak zaangażowania milczą....
Oj znam te problemy z pracodawcami niestety:( tak to już niestety jest! trzymam kciuki, żeby się jakoś ułożyło!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Moze Cie pocieszy ze nie jestes sama, u mnie w pracy tez roznie bywa, raz na wozie, raz pod wozem. Czasami nawet mysle ze to mobbing ze strony szefa, ale ja sobie mysle ze jak sie mu nie podoba to niech mnie zwolni. Ja pracuje sumiennie i jak potrafie najlepiej, a ze tam jakies drobne bledy, czasami nawet nie z mojej winy sie zdarzaja, to przeciez jestesmy ludzmi a nie robotami. Pozatym mam prawie 50 lat, wiec glowa i pamiec juz nie taka, ale to nie powod zeby tak obchodzic sie z pracownikiem.
OdpowiedzUsuńZycze Ci sily i swiatla na Twojej drodze, pozdrawiam :)
Mądrości kalendarzowych nie zdążę już dziś przeczytać, ale choć donoszę szybko, że a owszem, też mam czasem takie bez sensu dni... Tak to już, kurcze, jest :( I tylko taka pociecha, że potem przychodzą dni z sensem. Jak po dniach z błockiem i kałużami - dni z takimi pięknościami jak te na Twoich zdjęciach na pasku z prawej :) Takie, coś teges, życiowe cykle.
OdpowiedzUsuńOby do wiosny! Pod każdym względem :)
P.S. My już niedługo wylatujemy stąd... Będziemy znów na Wielkanoc. Byle do wiosny...
Kochana, rozumiem Twoje zmęczenie. Nie jest Ci łatwo w pracy. Człowiek, który ciężko pracuję chciałby mieć z tego albo pieniądze albo piękne efekty tej pracy, najlepiej i jedno i drugie, a w przypadku ludzi pracujących z upośledzonymi dzieciakami, nie ma ani jednego ani drugiego.
OdpowiedzUsuńJako matka opiekująca się już 16 lat takim dzieckiem, wiem, co czujesz. Jednak, pomyśl o tym, że Te Dzieci tak mało z życia mają, tyle im odebrano i jest naprawdę wielkim darem dla nich mieć kochających rodziców, opiekunów, nauczycieli.
Ty jesteś dla nich tym darem i to nie, dlatego, że czegoś Ich nauczyłaś, ale dlatego, że jesteś przy Nich, starasz się, opiekujesz się Nimi, pomagasz Im w Ich życiu codziennym, dajesz Im spokój, radość, miłość i szacunek. A to jest dużo, bardzo dużo.
Wiem, że większość z tych dzieci nie może Ci tego powiedzieć i dlatego ja Ci to mówię – jesteś Im potrzebna.
Twoja praca, nie jest tylko pracą, jest Misją. Przykro mi, że nasze Państwo tego nie dostrzega.
Trzymaj się Kochana.
I dziękuję za to, że pomagasz nam dźwigać ciężar naszego życia.
Miała napisać coś pocieszającego i dodającego wiary w to, co robisz, ale Kajka wszystko juz napisała i mi pozostaje tylko się pod tym obiema łapkami podpisać. Rób swoje, bo bez względu na to jaką w tej chwili "cenzurkę" wystawia Ci szef, na pewno pracujesz najlepiej jak potrafisz. On ma swoje papierki, biurokrację a zapewne też swoje "złe dni". Ty masz dzieci, którym jesteś potrzebna i które swoim uśmiechem na pewno przegonią Twoje smutki. Buziaki.
OdpowiedzUsuńchciałabym napisać coś co by poprawiło Ci nastrój,chwilowo jednak nie potrafię wykrzesać nic mądrego.Mogę jedynie powtórzyć coś co już napisałam,uwielbiam do Ciebie zaglądać,tworzysz tak cudowny nastrój na swoim blogu. Przypuszczam ,że wszystko co robisz jest równie dobre i kojące.ściskam Ciebie mocno
OdpowiedzUsuńAguś...wiem jak to jest w tym fachu...i tak jak Ty czasami zdarzają mi się momenty zwątpienia...ale jak pewnego dnia zauważę jak Młoda moja 4 latka unosi głowę leżąc na brzuchu...wszystko odchodzi i energia wraca!!!A na "szamotaninę władzową" i wazyliniarstwo mogę tylko się śmiać!!!Aguś głowa do góry...jesteś dobra w tym co robisz!!!Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo siły i najważniejsze jest dobre serducho, nic poza tym się nie liczy...
OdpowiedzUsuńpodziwiam Cię... tak zwyczajnie po ludzku... bez fałszu...po prostu podziwiam
OdpowiedzUsuńniedawno trafiłam na ten blog i dodałam go do ulubionych, pieknie piszesz, i z taka przyjemnoscia czytam zawartosc, spowodowałaś, że wyhamowałam w pośpiechu i jestem z tego bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńDziewczyny miłe, bardzo wam dziękuję za słowa wsparcia. Na szczęście takie dni "bez sensu" nie zdarzaja się zbyt często, najwazniejsze to mieć dystans do siebie, dystans do świata też bywa przydatny;)
OdpowiedzUsuńWitam nowe podczytywaczki:))) i pozdrowienia ślę Wszystkim:)
nom trza się 'spieszyć powoli' :)..czasu się nie zatrzyma..
OdpowiedzUsuńżycie to taka sinusoida, raz jest lepiej a raz gorzej, i nie od nas to zalezy, moj sposób to przeczekać, czasami godzinę czasami dzień, czasami tydzień, a rada pojawi sie sama i już wiemy co robić dobry sposób też to jest zdystansować sie do problemu, moj znajomy mawia, ty, ty, ty jesteś osoba najważniejsza na świecie , a jak ty bedziesz szczęśliwa dasz szczęscie innym
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno pytanko, jak mogę zdobyć taka szmaciana lalę, są prześliczne
OdpowiedzUsuńzajrzałam tutaj przypadkiem.. a tutaj takie ciekawe, ludzkie i mądre tematy.. będę zaglądać.. pozdrawiam i trzymam kciuki, żebyś się nie dała ;)
OdpowiedzUsuńGrey Wolf - Powitać, powitać...;)
OdpowiedzUsuńTurnertina - ja też nieraz przeczekuję takie sytuacje problemowe, staram sie nie myśleć o tym za dużo.
W sprawie szmacianek możesz napisać na maila, adres w profilu.
Tabu - witam, cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Dzięki za kciuki, przydadzą się:)))
Agnieszko, mam nadzieję, że forma wróciła i świat jawi Ci się w zdecydowanie barwniejszych kolorach. Czego z całego serducha życzę. Wszystko do Ciebie już poleciało i mam tylko nadzieję, że chociaż takie drobiazgi osłodzą Ci życie.
OdpowiedzUsuńA tak wracając do tego co napisałaś, zawsze tworzą się jakieś dziwne układy, które psują nawet najlepszą atmosferę. U mnie w pracy właśnie od jakiegoś czasu coś takiego się dzieje i jak rano wstaję, to za każdym razem zastanawiam się dlaczego muszę tam iść. Ale muszę.
Buziole
chciałam napisać do ciebie emaila, weszłam na twój peóny profil, w kontakt i wiadomość email, ale nie chce mnie połączyć z serwerem, nie wiem może coś zle robię bo jestem na blogach nowa, chodzi mi o lalki szmacianki, proszę cie napisz na moją skrzyn kę, wandzia54@gmail.com, albo może poradzisz mi jak sie z toba skontaktowac, mam nadzieje ze u ciebie wszystko w porządku paaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuń