...

sobota, 23 października 2010

Pięć kobiet i Julia oraz brunetka wieczorową porą;)

 źródło: film.wp

Od kiedy dowiedziałam się, że Julia Roberts ma zagrać bohaterkę powieści Elizabeth Gilbert, nie mogłam się doczekać ekranizacji „Jedz, módl się, kochaj”. 

źródło: film.wp

Książkę czytałam dość dawno, jej lektura pozostawiła w mojej pamięci dobre wrażenia. Jako, że Julia Roberts już od wielu lat jest jedną z moich ulubionych aktorek,  jej udział w tej produkcji bardzo mnie ucieszył i poszłam do kina zwłaszcza z tego powodu;) Poszłyśmy sobie z koleżanką na seans do małego kina, w godzinach niezbyt popularnych – bo południowych (mam taki jeden dzień w tygodniu, kiedy kończę pracę już koło południa – co za radość;)) Na seansie było dokładnie 5 osób, wszystkie płci żeńskiej ;) - 2 panie w wieku między 50 a 60, my – powiedzmy „po 30” i jedna młodsza dziewczyna. Film na kolana mnie nie powalił, ale oglądało się go miło i czas się nie dłużył, choć seans trwał ponad 2 godziny.  I cóż? – Julia Roberts jest niezwykłą osobą. Bez niej film byłby chyba trochę mdły. W ogóle dobór obsady wg mnie bardzo trafiony, najbardziej rozbawił mnie Szaman – jest rewelacyjny!;) Nie zdarza mi się często, by ekranizacja  powieści podobała mi się tak, jak literacki oryginał, ale w tym przypadku porównanie wypada całkiem korzystnie, pewnie dlatego, że autorka książki miała spory wpływ na scenariusz. Ładne zdjęcia, sensowne przesłanie, nienarzucająca się muzyka –  mnie film się podobał, choć recenzje zbiera niespecjalne;) Ale ja jestem tylko zwykłą dziewczyną potrzebującą czasami obejrzeć piękną bajkę… Bo pomimo pewnych, dość okrojonych, filozoficznych odniesień, ten film to dla mnie ładna bajka.  I takie bajki lubię, chętnie też obejrzę ją za jakiś czas ponownie. Choć muszę wyznać, że i tak moją ulubioną bajką pozostaje na zawsze „Amelia”, którą pocieszam się dość systematycznie, kilkanaście razy w roku;)

A teraz brunetka wieczorową porą, czyli anielica kuchenna vel Tilda plażowiczka po urlopie;) Zdjęcia robione w świetle niestety nie naturalnym, więc i niespecjalne.



 Jest też blondynka...;)

Blondi to szczuplejsza wersja uszyta specjalnie dla mojej przyjaciółki, już pilnuje jej kuchni:)

Pozdrawiam weekendowo i życzę Wam pięknej niedzieli:)))

24 komentarze:

  1. Książka "Jedz, módl się, kochaj" bardzo mi się dobrze kojarzy-bardzo przyjemnie mi się ją czytało, więc przebierałam nogami czekając na jej ekranizację. Filmu jeszcze nie widziałam i mam nadzieję, że mnie nie rozczaruje:) No ale piszesz, że fajnie się to oglądało, jak bajkę,więc jak dla mnie to brzmi zachęcająco:)
    Tildowe anielice są cudowne, ta pierwsza jest po prostu cudowna!!!:)Zabawna i bardzo ładnie wykonana:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie czytałam książki ani nie widziałam filmu, ale na pewno zrobię i jedno i drugie :-)
    A Anieliczka ciemnowłosa powaliła mnie na kolana, jej pulchność jest rozczulająca! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anielice są boskie ta brunetka - coś wspaniałego!Książki nie znam i z chęcią do niej zajrzę - dzięki!Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki nie czytałam ale chętnie przeczytam po takich recenzjach.Film tez musze zobaczyć.
    A brunetka swietna!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. bruneta jest tak do mnie podobna,że chyba muszę sobie doszyć skrzydełka-obie tildy czadowe :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja chętnie pójdę na "Julię",ma dziewczyna urok... Amelię oglądałam wczoraj z Marianną.Kocham nastrój tego filmu.
    Aniołka cudna, właściwie obie, pochwalę solidarnie również blondi.Marzą mi się takie uskrzydlone panienki ale nie mam jakoś odwagi uszyć.Może muszę się ośmielić.pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie film się nie podobał :/ byłam rozczarowana i już w połowie zaczęłam ziewać (wstyd) za to za książką tęsknię i chętnie do niej wracam, do tych mądrości życiowych w niej zawartych, ale na Julie, Szamana i kochanka z Bali miło było popatrzeć ;)
    Tildy przepiękne i jakże przypominają mnie! co trzeba zrobić żeby jedna przyfrunęła do mnie?? :)
    Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam książkę w chwili dużego życiowego zawirowania...Była dla mnie w pewnych kwestia inspiracją. Na film się nie wybieram. Podpisuję się jednak pod stwierdzeniem o zwykłej dziewczynie potrzebującej czasem obejrzeć piękną bajkę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę czytałam, średnio mi się podobała. A Julia Roberts to moja ulubiona aktorka i dla niej warto wybrać się na film:))

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. To znowu ja, bo tak sobie pomyślałam, że u Ciebie jest naprawdę fajnie, dlatego zapraszam po odbiór wyróżnienia tutaj:

    http://prezentowisko.blogspot.com/2010/10/hiszpania-tajlandia-wochy-odz-minsk.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam w planie przeczytac ta ksiazke, na film nie wybieram sie.
    Tildy kuchenne jakie urocze, ich fartuszki sa bombowe.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  12. cudonwe tildy kuchenne, bardzo, ale to bardzo mi sie podobaja! Zdolne masz lapki:-)
    Sciskam
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. ksiązka cudna, czytałam. Ot..inny świat.
    Na film ide :)brunetka wieczorowa pora w sam raz na chłodne wieczory jest sie do czego przytulic
    pozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie widziałam filmu i książki tez jeszcze nie czytałam, chociaż uparcie wchodzi mi w oczy przy każdej wizycie w księgarni i nie tylko (ostatnio zaczepiała mnie w Saturnie, gdy szukałam nowego odkurzacza). Chyba czas ulec :))) Za to "Amelię" tak jak Ty używam często w charakterze pocieszacza-rozweselacza. Choćby fragmencik...chwilkę i już się uśmiecham.
    A taką tłuściutką blondi to powinnam sobie powiesić w kuchni na lodówce albo szafce ze słodyczami, zwłaszcza wtedy, gdy po raz kolejny przerywam swoją dietę skuszona jakimś smakołykiem :))) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kucharki anielinki są bombowe!

    OdpowiedzUsuń
  16. Anielice kucharkowe bardzo mi się podobają. Kurcze jednak ludzie tzw "przy sobie" wzbudzają sympatie i lalki też :-). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam mieszane uczucia co do książki dlatego chciałam zobaczyć film ;-) Ale małż nie chce...
    Przeczytałam kilka recenzji i opinii o filmie nie są zbyt pochlebne. Pewnie poczekam aż będzie w TV.
    Kuchareczki świetne :-))

    OdpowiedzUsuń
  18. Grubiutka brunetka mnie oczarowała!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. No proszę, a ja miałam jakoś większy sentyment do blondyny - taka babuszka cieplutka i zaaferowana kuchennymi sprawami, przejęta, czy obiad smakuje;) A tu widzę, że Czarnula robi furorę;) Choć brunetka rzeczywiście ma w sobie coś komicznego - i ta poza taka... jakby nieskromna;)
    Ika - trzeba napisać maila ze swoim adresem i poczekać, aż anielica się uszyje (co może trochę potrwać;)) i przesyłka dotrze;)
    Miejsce Sympatycznych Klimatów - dziękuję serdecznie za wyróżnienie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Anielskie gosposie takie dobroduszne:) Piękne! Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  21. Anielice kuchenne przesympatyczne!Film z ciekawosci chetnie zobacze:).
    Pozdrowienia najcieplejsze!

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj
    Szukałam Twoich skrzydełek anielskich na swoim blogu. Od kiedy je zobaczyłam cały czas o nich myślałam. Ale zapomniałam gdzie je ujrzałam a dziś dzięki mojemu ogłoszeniu Atenka mi przypomniała :)
    Cieszę się, że Cię znalazłam :)
    Pozdrowienia od różanego...

    OdpowiedzUsuń
  23. Anielice kuchenne są przeboskie, a te fartuszki... mmmm :))

    OdpowiedzUsuń