...że już po Świętach. Wielkanoc to piękny, pełen radości i nadziei czas, a w tym roku Niedziela Wielkanocna dodatkowo przyniosła wspaniałą, wiosenną pogodę.
Przed Świętami tak zajeta byłam tworzeniem drobiazgów na kiermasz (przy okazji - udało się sprzedać prawie wszystko, najszybciej poszły masosolne pisanki!), że nie zrobiłam właściwie nic dla siebie. W ostatniej chwili dokończyłam szmaciany wianek:
Poza tym musiałam jakoś wtopić w otoczenie zakupioną dopiero co lodówkę, no i wykorzystałam do tego palmę oraz wszystko, co nie zostało wykorzystane do jej zrobienia;)
Oprócz lodówki przyjechał też w końcu piekarnik i płyta, sprzęty na razie nie podłączone, ale na swoich miejscach:
Aneks kuchenny zaczyna powoli przybierać zaplanowany przeze mnie wygląd, kolory - to moja ulubiona zieleń, no i oczywiście biel, poza tym trochę szarości w dodatkach. Zieleń została też trochę narzucona przez okap - jego główną częścią jest zwieńcznie starego kaflowego pieca, które uratowane przez mojego tatę z gruzowiska, wiele lat czekało na swoje nowe miejsce. Teraz jest ozdobą mojego domu.
Brakuje frontu do szuflady pod piekarnikiem, wiszących szafek po obu stronach okapu i wieeeelu innych rzeczy, ale i tak jestem zadowolona z wyglądu tego miejsca:)
