...

czwartek, 5 lipca 2012

Niemoc i jej skutki, czyli casting jeżycjadowy

Lipiec rozpoczęłam bardzo spektakularnie - zapadając (wraz z dużą częścią rodziny) na "coś" skutkującego dłuższym pobytem w wc, gorączką i kilkudniowym osłabieniem, które wraz z upałami spowodowało kompletną niemoc. W związku z tym bezkarnie oddałam się zabawie, która chodziła za mną od dawna, ale nie miałam na nią czasu. Otóż - jako zagorzała fanka Jeżycjady, zrobiłam sobie własny casting do jej adaptacji filmowej (która oby nigdy nie powstała;))
Osobom będącym w temacie nie trzeba tłumaczyć, o co chodzi. Reszta, która nie zna lub nie lubi Musierowicz, niech dalej nie czyta;)
Brałam pod uwagę tylko krajową obsadę, przy  czym mój casting nie dbał o jedność czasu i przestrzeni;) - wszak to tylko zabawa, li i jedynie (proszę się więc nie dziwić różnym niemożliwym wiekowo kombinacjom:))
No, to zaczynamy:

Na początek - Mila i Ignacy.


...czyli  Anna Milewska i Wojciech Pszoniak. Odnoszę się tu do książek stosunkowo niedawnych, w których Borejkowie są już nieco starszym państwem.

Borejkówny z domu - Gaba i Ida:


...czyli Kinga Preis i Ewa Minge (raczej ostatnie tomy serii)


oraz Natalia i Pulpecja:




...czyli Agata Buzek i Kasia Bujakiewicz - tu odnoszę się do czasów "Nutrii i Nerwusa", "Pulpecji" i może paru następnych tomów, wszak charakteryzacja czyni cuda.


A teraz to misz - masz będzie.

Pawełek Nowacki oraz mama Żakowa w czasach "Szóstej klepki"


czyli Żora Koroliow i - wiadomo, Anna Dymna

Robrojek współczesny i Aniela (zawsze młoda;))


Czyli Zbigniew Zamachowski i Agnieszka Dygant (szczególnie mi pasują!)

Bebe w czasach późnieszych, niż "Brulion" i ciocia Wiesia z "SzK"


Czyli Karolina Nowakowska i Sławomira Łozińska

Florian jako szczęśliwy małżonek oraz Grześ


Nie przyjmuję do wiadomości ostatniego wizerunku Florka, ja zawsze widziałam tu Marka Bukowskiego, zaczęło się to już dawno, od kiedy polubiłam tego aktora w filmie "Nad rzeką, której nie ma".
Natomiast Grześ - dla mnie od zawsze Grzegorz Turnau i nikt inny! 

Kreska i Aurelia jako młode mamy


...czyli Kasia Kowalska i Agnieszka Grochowska

dalej

Dmuchawiec w wieku podeszłym oraz Janusz Pyziak w dojrzałym


- Andrzej Wajda i Jan Frycz


Hajduk jako Pan Dyrektor oraz Fryderyk na stypendium;)


...czyli  Krzysztof Pieczyński i Maciej Stuhr


Pyza w przerwie pomiędzy zmienianiem pampersów i Laura śpiewająca dla Naszpana;)


- Ania Dąbrowska (nie będę się upierać, ale na razie nie znalazłam lepszej kandydatki) i Monika Brodka (tu jestem bardzo zadowolona i pewna;))

Nerwus jako niedoszły mąż Nutrii oraz tajemniczy Wiktor Lelujka


- Krzysztof Zawadzki i Sambor Czarnota


I pokolenie najmłodsze - Józinek:


...czyli Adrian Gąsior, chłopiec grający w serialu "Hela w opałach"

Ignacy Grzegorz


- Roger Karwiński - on z kolei grał w "Niani"

Łusia 


Czyli Jadzia Nalepa, dziewczynka występująca kieyś w programie "Duże dzieci".

To na razie wszystko, co wymyśliłam. Ciekawa jestem, czy fanki Musierowicz zgodzą się z moimi propozycjami... A może macie jakieś inne lub nowe? 
Może będzie ciąg dalszy.

Pozdrawiam wakacyjnie:)

poniedziałek, 21 maja 2012

Zbyt romantycznie?

Romantyczny aniołek na jeszcze bardziej romantycznej ławeczce;)











Aniołka uszyłam dla mojej chrześnicy z okazji I Komunii Świętej, ławeczka natomiast to mój nowy nabytek, nad którego zakupem długo się zastanawiałam - pasuje, czy nie pasuje do mojego domu?... O ile aniołek ma prawo być romantyczny (choć może te spore stópki psują nieco efekt;)), to ławeczka już niekoniecznie. Ale w końcu zdecydowałam się ją kupić, bo miała wymiary idealnie odpowiadające upatrzonemu wcześniej na nią miejscu, a poza tym chciałam mieć ławeczkę ze schowkiem, a ta własnie ma schowek pod siedziskiem. Przecierany biały kolor też jest ok, tylko może troszkę zbyt wydumane ma kształty... Ale zaczynam się przyzwyczajać do niej:)


Pozdrawiam stałych i nowych "zaglądaczy":)

wtorek, 8 maja 2012

Miłe złego początki

Rano było jeszcze znośnie. Wstałam, wpuściłam do domu kotkę, która po 3.00 w nocy wyszła na swoje nocne wędrówki. Nakarmiłam ją i siebie i pojechałam do pracy. Nie było dużego korka, miałam chwilę na wstąpienie do sklepu i w pośpiechu zmierzyłam kilka przecenionych sezonowo płaszczy. Dwa mi się spodobały, więc kupiłam oba, z myślą, że po konsultacjach z koleżanką z pracy jeden zwrócę. Koleżanka oceniła, pomogła wybrać ten lepszy. Po czym okazało się, że ten lepszy ma na samym przodzie wydartą dziurkę oraz pare plamek, których oczywiście nie widziałam wcześniej. Ha ha. Po pracy pędem leciałam do sklepu, by oddać jeden, a wymienić drugi płaszcz. Przypuszczałam, że nie będzie już mojego rozmiaru. Pani sprzedawczyni to właśnie stwierdziła. Ale zadzwoniła do innego sklepu z pytaniem, czy nie mają tego płaszcza. W międzyczasie inna sprzedawczyni podeszła z moim rozmiarem;) Bo jednak był. No i wymieniłam, zmierzyłam dla pewności, spakowałam do torby, a ten drugi płaszcz oddałam. Wróciłam do domu, mierzę. No - ładny, tylko co się tam dynda przy dolnej listwie? AAA! Plastikowe zabezpieczenie przed kradzieżą... Nie znam się na tym, ale chyba powinno pikać w bramce?  Jutro znowu  czeka mnie rajd do sklepu, bo nie podjełam się samodzielnego usuwania tego ustrojstwa. Ciekawe, co pomyśli pani sprzedawczyni, kiedy mnie znowu zobaczy? 
Ale to była ta miła część dnia.
Nie potrafię się cieszyć nawet z głupiego płaszcza, zaraz coś się dzieje, co wytrąca mnie z równowagi. Szkoda nawet o tym pisać, bo to już jest żałosne, z resztą kiedyś wspominałam o tych sprawach. 
W każdym razie stwierdzam, że nie powinnam w ogóle czytać blogów, słuchać radia, oglądać tv (przynajmniej tego już nie robię od 6 miesięcy!), czytać gazet. Książki - bardzo wybiórczo! Da się tak funkcjonować? No cóż...

Parka ślubna:









Pozdrowienia:)

czwartek, 26 kwietnia 2012

Łazienka trochę retro i mały problem


Kiedyś już pokazywałam we fragmentach moją mikrołazienkę, dziś będzie ciut szerzej. Pomimo, że ten "pokój kąpielowy" mierzy niewiele ponad 4 metry kwadratowe, jest całkiem wygodny i mieści się w nim wszystko, co zaplanowałam. Jest wanna, jest zabudowane miejsce na pralkę z praktycznym blatem, jest duża, wygodna umywalka i spore lustro, a nawet pomiestny schowek - murowany regał z zasłonką.





Zamiast bidetu zamontowałam bidettę - świetne rozwiązanie do małych łazienek. W podłodze ułożona jest elektryczna mata grzewcza, dająca miłe ciepełko. Płytki gresowe przypominają deski - każda jest inna i ułożone są bez zachowywania fug, co pogłębia "drewniany" efekt.



Ściany są białe, dzięki temu można poszaleć z kolorami w dodatkach. Na razie jednak nie szaleję - niebieska łączka na zasłonkach jeszcze mi się nie znudziła. Już dawno kupiłam na starociach drewnianą szafkę, którą przemalowałam, postarzyłam i powiesiłam w jednym z narożników łazienki - wpasowała się idealnie i jest miłym retro-akcentem.








Brakuje jeszcze półki z drążkiem i wieszakami na ręczniki, którą mam "w głowie", tylko jeszcze trzeba ją zrobić;) I wszystko byloby fajnie, gdyby nie mały problem. Zamiast kinkietów wciąż wiszą gołe żarówki. Nic mi się nie podoba! (A raczej to co mi się podoba, jest daleeeeeko poza moim zasięgiem finansowym;)) Pluję sobie w brodę, że nie kupiłam kinkietów, które wyszukałam kiedyś w sklepie internetowym, teraz nie pamiętam ani nazwy sklepu, ani nazwy kinkietów. Mam tylko to zdjęcie:


Zapisałam tę fotkę bardzo inteligentnie - bez źródła i nazwy sklepu.......
I teraz moja gorąca prośba! Jeśli ktoś wie, co to za lampa i gdzie można ją kupić, niech się podzieli tą informacją! Choć nie mam zludzeń, wyszukałam ją już dość dawno i nawet teraz, kiedy przeglądam zdjęcia w wyszukiwarce, nie mogę na nią trafić. A może coś podobnego kojarzycie? Ta ma dla mnie idealny kształt, no i pamiętam, że była na żarówkę z dużym gwintem, a tylko takie wchodzą w grę.

Pozdrawiam bardzo ciepło i wiosennie!

Uwaga!
Sprostowanie!!!!!

Palę się teraz ze wstydu, na zdjęciu jest nazwa, której ja nie widziałam!!! Dopiero po komentarzach zaczełam machać wyświetlaczem laptopa i zobaczyłam.... 

Dziękuję Wam, dziewczyny za uświadomienie;)))))) Chyba już źle ze mną....

O mamo, co za wstyd.....


niedziela, 22 kwietnia 2012

Czas.


Czas znowu przyspieszył i znowu zastanawiam się, jak to możliwe, że jesienno – zimowe miesiące potrafią ciągnąć się w nieskończoność, a kiedy tylko przyjdzie kwiecień, to zaraz nie wiadomo kiedy przechodzi w czerwiec, który z kolei pędzi jak szalony, by całkiem nieoczekiwanie stać się sierpniem…
Cóż – tu chyba uwidacznia się teoria względności;)


Dawno, dawno temu był luty, który przyniósł mi piękną niespodziankę w postaci wygranego konkursu zorganizowanego przez autorkę jednego z moich ulubionych blogów do czytania. Niestety, postanowiła ona zrezygnować z pisania w tej formie (co rozumiem, ale nad czym boleję). 




Oprócz zestawu płyt ze  świetną muzyką, dostałam również piękną filiżankę z przeszłością, mam nadzieję, że stanie się zaczątkiem małej kolekcji. Obdarowana zostałam także zapowiedzią wiosny zamkniętą w torebce nasion kwiatów. A te kwiaty… Te kwiaty na pewno niektórym pozwolą odgadnąć, o jakim blogu piszę…

Udało mi się wygrać również w zabawie organizowanej przez Olę.



W ten sposób stałam się właścicielką słodkiego kubeczka z dzióbkiem:   



A wczoraj był dla mnie pierwszy dzień wiosny. Prawdziwej - z mocno błękitnym niebem, ciepłem słońca, ptasimi śpiewami i ciepłym deszczem po południu, a później długim, cichym, pogodnym wieczorem. Po niespodziewanym ataku zimy w Wielkanoc, potem kolejnym zimnym tygodniu, moja cierpliwość przestała wreszcie być wystawiana na ciągłe próby (obym się jednak w tym temacie nie myliła;)) Moje pomidory też już traciły cierpliwość, wyciągając się niemilosiernie do światła, bo ciągle nie przenosiłam ich do szklarni z obawy przed zimnem. Teraz chyba już będzie ciepło???



Ciepłe pozdrowienia:)