...

czwartek, 16 lipca 2020

Warzywnik i nie tylko

Czy to nie dziwne, że tak trudno mi się zebrać w sobie i w końcu coś napisać? Kiedyś bywało tu kilka wpisów w miesiącu, a nie jeden post na kilka miesięcy... Paradoksalnie, wtedy miałam mniej czasu. Może jednak potrzeba pisania była większa... Trudno uwierzyć, że zaczęłam moje potyczki z blogowaniem ponad 10 lat temu! Pierwszy blog, którym się zafascynowałam, to był blog Green Canoe, potem kolejne - i w końcu nie wytrzymałam, postanowiłam sama coś stworzyć. Nie był to jednak taki zupełny debiut w wirtualnym świecie, bo wcześniej, kiedy postanowiłam zbudować dom, trafiłam na Forum Muratora i tam prowadziłam "Dziennik budowy", w którym opisywałam i pokazywałam, jak powstaje "Mały domek Amonite". Amonite - taki sobie na forum obrałam nick, do tej pory zastanawiam się, czemu nie zostałam przy nim, zakładając konto na bloggerze. W tamtym dzienniku była nie tylko historia budowania i urządzania domu, ale i wiele spraw pobocznych. Te dzienniki tak właśnie wyglądały, niektóre z nich czytało się jak dobrą książkę... Były też komentarze, były przyjaźnie... Forum Muratora było fajnym miejscem, z wieloma ciekawymi ludźmi i tematami zupełnie nie związanymi z budowaniem domu. Niedługo po tym, jak zamieszkałam w swoim nie całkiem ukończonym domu, zaczął mnie wciągać świat blogów i postanowiłam stworzyć własny. Kiedy wchodzę na moje starsze wpisy, okazuje się, że nie widać zdjęć. Czy zniknęły na zawsze? Ktoś coś wie, jak to działa? Te zdjęcia to ważne uzupełnienie tekstów, a nieraz coś więcej, niż uzupełnienie, szkoda... Tak samo znikają zdjęcia z Forum Muratora, może to sprawa serwerów.


Tak mi się zebrało na wspominki, a przecież miało być dzisiaj o warzywniku. Nie mogę jednak nie wspomnieć, że za oknem ZNOWU LEJE!!!  Po wiosennej suszy zostało wspomnienie, od wielu tygodni pada u nas dosłownie co 2 - 3 dni, a czasem i 3 dni pod rząd. I to nie jakieś delikatne mżawki, ale często są to mocne ulewy. Na szczęście bywają przy tym słoneczne przed- lub popołudnia, choć temperatury takie sobie, jak na lipiec (czerwiec był podobny...), na razie wciąż czekam na porządny upał;) Bo ja jestem ciepłolubna, jak już wielokrotnie pisałam. Mocno ciepłych dni było dotąd naprawdę niewiele. Ale przyroda cieszy się z takiej pogody, wszystko jest soczyście zielone i wybujałe - dlatego doceniam taki obrót sprawy;)  Łubiny, które uwielbiam, prawie już przekwitły, ale teraz pięknie kwitną samosiejki nagietków i łany maciejki, do tego rumianki, ogórecznik, malwy i naparstnice - też same się wysiewają co roku. Róż mam niewiele, ale w tym roku są nadzwyczaj udane. 













Miało być o warzywniku.
W tym roku zaszalałam i zamówiłam drewniane nadstawki na palety, wykorzystywane przez wiele osób jako podwyższone grządki. Standardowe mają wymiary 1 metr na 80 cm,. ale chciałam większe i zamówiłam "łóżka" 1x3 m., oraz kilka tych mniejszych. Początkowo miałam je ustawiać po 2 (jedno na drugim), ale uznałam, że jednak będą za wysokie. Wykorzystałam więc pojedyncze. Sporo czasu zajęło mi ustawianie ich w miarę równo, a że teren mam nachylony, musiałam zrobić to schodkowo. 



Na zdjęciach tego za bardzo nie widać, ale co 2 grządki jest uskok, dodawałam więc deskę w tym miejscu. Ścieżki pomiędzy grządkami mają ok. 80 cm szerokości i ta odległość jak na razie się sprawdza. Żeby nie zarastały, wykładam je kartonami - może nie jest to zbyt estetyczne, ale na razie nie mam innego pomysłu, który byłby równie ekonomiczny;) Najtrudniej było mi to wszystko ustawić mniej więcej równo i w poziomie - idealnie nie jest, ale na oko ujdzie - teraz, kiedy wszystko urosło, niedociągnięć nie widać tak bardzo;) Poza grządkami rosną truskawki, ale muszą być przeniesione, bo miejsce mają niezbyt odpowiednie i słabo już owocują, w tym roku na dodatek były przymrozki, gdy kwitły. 


Wysiałam m. in. kapustę chińską, różne sałaty, jarmuż toskański, seler naciowy, szpinak nowozelandzki (genialny), fasolkę szparagową, cukinie, ogórki, dynie. Wszystko pięknie rośnie, a niektóre odmiany sałat są rewelacyjne - nie tylko w smaku. Trudno się oprzeć tym wariacjom faktur i kolorów;)




Jarmuż jak zwykle zżerają mączliki, ale nie jest źle;) Na zdjęciach widać, że jest dość ogołocony, bo wciąż zrywam największe liście, część idzie na bieżąco, a część mrożę.
Niestety zupełnie nie udał się drugi plon rzodkiewki - choć była to odmiana do wysiewu w lecie. 


Z liści rzodkiewki można zrobić bardzo dobre pesto, więc całkiem się nie zmarnowała:)
Smutny los spotkał  ziemniaki - posadziłam niewiele, ale pięknie rosły, do czasu, kiedy zainteresowała się nimi nornica. Trudno uwierzyć, ale w ciągu kilku dni podcięła równo niemal wszystkie krzaczki. Wykopałam więc to, co było, żeby choć trochę uratować - większych ziemniaków było niewiele, a malutkich sporo - szkoda, ale lepszy rydz niż nic:) Ciekawa też jestem, jak powiedzie się pomidorom - w tym roku postanowiłam posadzić je w pojemnikach - pod gołym niebem niestety już od 3 lat całkiem mi marniały, teraz trzymam je pod dachem drewutni i na ganku. Wysiałam karłowe malinowe i żółte koktajlowe, zobaczymy, jak im się powiedzie.



Lato mogłoby trwać i trwać...




Na dziś tyle, pozdrawiam i do zobaczenia:)

6 komentarzy:

  1. O tak ,,lato mogłoby trwać i trwać" też tak uważam. Piękny warzywnik i taki duży. Świetne rozwiązanie z tymi schodkami. A ogród! Poezja, ile tam kolorów :) Pozdrawiam i cieszę się, że jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana:) Lipiec to taka kumulacja wszystkiego, co w lecie najlepsze - kolorów, z zielenią na czele, obfitości w ogródkach ozdobnych i użytkowych, no i ciepła (choć z tym jednak różnie bywa;))

      Usuń
  2. U nas najpierw susza, później lało, aż rzeki pozalewały okoliczne łąki, a teraz znowu zaczyna robić się sucho. Nie pada, mimo że zapowiadają deszcze. Dziś podlewaliśmy warzywka, bo ogórki omdlały. Skrzynie mi się marzą, planujemy postawić 1 lub 2 jesienią. Twoje nasadzenie wspaniałe <3
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, a u nas tylko wiosna była bardzo sucha, ale potem jak już się rozpadało, to pada systematycznie do tej pory, tak jak wspomniałam w poście - trudno o tydzień bez kilku dni z deszczem... Skrzynie polecam - to bardzo wygodne rozwiązanie.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  3. Jak w bajce :) Kicia skradła wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wrażeniem warzywniaka, będę zaglądać częściej ... No temat ostatnio bardzo mi bliski ☺️

    OdpowiedzUsuń