W piątek zabłądziłam na ulicę majową. Po raz pierwszy od blisko 2 miesięcy byłam w mieście i było to naprawdę dziwne;) Poczucie odrealnienia towarzyszyło mi przez dłuższą chwilę, ale minęło. Ludzi mnóstwo, samochodów także. A ja musiałam iść do dentysty! Cóż... Po wizycie poszłam nową trasą - wymyślonym przeze mnie skrótem, który wcale się skrótem nie okazał, ale dzięki temu trafiłam na taki obrazek:
A potem nagle znalazłam się na ulicy majowej!
I tak sobie pomyślałam, że to idealny tytuł kolejnego wpisu:)
Majowo się zrobiło, przyroda żyje własnym rytmem, wszystko jest na swoim miejscu w odpowiednim czasie... Ptaki śpiewają od 4 rano - kiedy wstałam wypuścić kotkę, wyszłam na taras, z oddali, z nad pól niósł się cudny głos skowronków. Po niedługim czasie dołączyły drozdy i kosy, a potem cała reszta, w tym mazurki mieszkające pod dachem - przy czym muszę stwierdzić, że to wyjątkowe śpiochy, zawsze wyskakują na końcu:)
Czas sobie płynie, a ja razem z nim. Pracuję zdalnie, dużo czasu spędzam przy laptopie, sporo rozmawiam przez telefon. Po wypełnieniu obowiązków zawodowych dłubię sobie w ogrodzie. Bez pośpiechu. Dobrze jest mi na wsi, szczególnie teraz. Bez telewizora też mi dobrze, szczególnie teraz:)
Znoszę z poddasza ostatnie dynie, pestki piękne, poszły do wysiewu.
Pigwowiec cieszył oko w Wielkanoc, gałązki jabłoni po świętach - na tle nowej - starej cegły. Jesienią ściana domu od strony tarasu zyskała wreszcie ubranie z rozbiórkowej, ciętej cegły i desek.
Podoba mi się:) Choć trawnik tu był jeszcze nie skoszony po zimie.
Jeszcze przed świętami przyjechały skrzynie na nowy, ulepszony, wymarzony warzywnik, do dzisiaj się robi, jak zwykle bez pośpiechu;)
Kapusta pak choi rośnie jak szalona! Zdjęcie poniżej nieostre, wczorajsze, wieczorne.
Kępka czosnku niedźwiedziego zaczyna się ładnie rozrastać, choć wrósł w nią żywokost:
Rukola szaleje, przetrwała zimę w świetnej formie.
Podobnie cebula siedmiolatka.
Rabarbar szykuje się do kwitnienia.
Bzy i niezapominajki - UWIELBIAM!
Ceglane oblicze zyskały też schodki i podest ganku, i też mi się podoba:)
Trochę złota w oddali:)
Okazuje się, że każdy, nawet najdziwniejszy czas, może być dobry na spełnianie marzeń...
To oczywiście maj w jednym z kalendarzy w moim domu:)
Wszystkich tu zaglądających pozdrawiam ciepło - majowo:)
A potem nagle znalazłam się na ulicy majowej!
I tak sobie pomyślałam, że to idealny tytuł kolejnego wpisu:)
Majowo się zrobiło, przyroda żyje własnym rytmem, wszystko jest na swoim miejscu w odpowiednim czasie... Ptaki śpiewają od 4 rano - kiedy wstałam wypuścić kotkę, wyszłam na taras, z oddali, z nad pól niósł się cudny głos skowronków. Po niedługim czasie dołączyły drozdy i kosy, a potem cała reszta, w tym mazurki mieszkające pod dachem - przy czym muszę stwierdzić, że to wyjątkowe śpiochy, zawsze wyskakują na końcu:)
Czas sobie płynie, a ja razem z nim. Pracuję zdalnie, dużo czasu spędzam przy laptopie, sporo rozmawiam przez telefon. Po wypełnieniu obowiązków zawodowych dłubię sobie w ogrodzie. Bez pośpiechu. Dobrze jest mi na wsi, szczególnie teraz. Bez telewizora też mi dobrze, szczególnie teraz:)
Znoszę z poddasza ostatnie dynie, pestki piękne, poszły do wysiewu.
Pigwowiec cieszył oko w Wielkanoc, gałązki jabłoni po świętach - na tle nowej - starej cegły. Jesienią ściana domu od strony tarasu zyskała wreszcie ubranie z rozbiórkowej, ciętej cegły i desek.
Podoba mi się:) Choć trawnik tu był jeszcze nie skoszony po zimie.
Jeszcze przed świętami przyjechały skrzynie na nowy, ulepszony, wymarzony warzywnik, do dzisiaj się robi, jak zwykle bez pośpiechu;)
Kapusta pak choi rośnie jak szalona! Zdjęcie poniżej nieostre, wczorajsze, wieczorne.
Kępka czosnku niedźwiedziego zaczyna się ładnie rozrastać, choć wrósł w nią żywokost:
Rukola szaleje, przetrwała zimę w świetnej formie.
Podobnie cebula siedmiolatka.
Rabarbar szykuje się do kwitnienia.
Dom w rukoli;)
Bzy i niezapominajki - UWIELBIAM!
Ceglane oblicze zyskały też schodki i podest ganku, i też mi się podoba:)
Trochę złota w oddali:)
Okazuje się, że każdy, nawet najdziwniejszy czas, może być dobry na spełnianie marzeń...
To oczywiście maj w jednym z kalendarzy w moim domu:)
Wszystkich tu zaglądających pozdrawiam ciepło - majowo:)
Cudowne niezapominajki i liliowiec... cudownie! Bez pośpiechu... hymmm... całkiem dziarsko Wam to idzie :D Zazdroszczę. Ja ze zdalną czy na odległość pracą i ciągle mi zajmuje więcej czasu niż powinna. Piękne zdjęcia, piękna codzienność. Przepraszam, że tak skrótowo ale nie chcę sobie zagłuszyć tej miłej atmosfery po przeczytaniu posta . Uściski :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że i mnie praca na odległość zajmuje dużo czasu, oczy i kręgosłup protestują;) Ale z drugiej strony, nie spędzam w środkach lokomocji 3-4 godzin dziennie, jak to bywa w normalnych warunkach, więc mi się wyrównuje;)
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć, to miałabym im wiele do zarzucenia, ale tego nie zrobię;))) Powiem tylko, że mój ulubiony aparat fotograficzny doznał uszczerbku, kiedy upuściłam go na posadzkę i teraz współpracuje na własnych zasadach, niekoniecznie tak, jakbym chciała;) Zdjęcia z telefonu to nie to samo... Szkoda, że lilaki i niezapominajki nie kwitną dłużej - cóż, taki ich urok. Ulotny:)
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa, pozdrawiam Cię serdecznie:)
Pięknie, najiwi zrobiło się u Ciebie.Uwielbuam, także bzy i niezapominajki.
OdpowiedzUsuńZdalna praca niestety zajmuje mi bardzo dużo czasu, więc na ogród nie na zbyt wiele czasu. Zaciekawiła mnie kapusta pak choi, nigdy się z nią nie spotkałam.
Pozdrawiam serdecznie
Ta chińska kapusta jest łatwa w uprawie i nie wymaga długiej obróbki termicznej, za to ma mnóstwo wartości odżywczych, zaliczana jest do super foods. Smakuje też nie najgorzej:) Czasem bywa w sklepach, ja kiedyś kupowałam w Lidlu.
OdpowiedzUsuńCoś czułam, że warto odwiedzić Twój blog, przemiło spędziłam czas. Masz piękny dom, cudowne rośliny. Jakoś tak poczułam, że sporo nas łączy. :) Kocham śpiew ptaków, ja w ogóle to kocham Matkę Naturę i to tak szczerze. Mogę patrzeć na to samo drzewo codziennie, a i tak mnie zachwyca. :) Ostatnio byłam z bliskimi w lesie i po raz pierwszy widziałam tyle czosnku niedźwiedziego, cały las był tym cudem obrośnięty, czułam się jak w bajce. :) Im starsza jestem, tym bardziej cenię sobie spokój, nie lubię pośpiechu, kocham celebrować. Wolę iść z uwagą, niż biec mijając piękno wkoło, no nie wiem, ale pisze szczerze, tak jak to ze mną jest. hehe Pozdrawiam Cię serdecznie, będę tu Cię nachodzić, bo poczułam przyjacielską atmosferę. :)))
OdpowiedzUsuńO, jak ja kocham takie "rozpisane" komentarze:)))
UsuńMiło mi, że do mnie zajrzałaś, ja ostatnio na Twoim blogu spędziłam dłuższy czas, i tak - myślę, że mamy sporo wspólnego! Pozdrawiam Cię ciepło i proszę, rozgość się u mnie:)
"Dobrze jest mi na wsi, szczególnie teraz. Bez telewizora też mi dobrze, szczególnie teraz:)" - :))) Uściski!
OdpowiedzUsuńsporo radości wokół. to niezwykłe obecnie. ludzie potrafią martwić się z każdego powodu, a nawet bez powodu, szkoda, że nie potrafią się tak cieszyć. Dzieci potrafią, ale szybko wybija się im z głów radość i gdy tylko dorosną stygnie w nich uśmiech.
OdpowiedzUsuńniech się wiedzie jak najlepiej, a uśmiech wciąż nie musiał szukać i=uzasadnienia, żeby zakwitnąć jak bzy, czy czosnek niedźwiedzi.
Gdzie zostały zamówione te skrzynie?
OdpowiedzUsuńgood one
OdpowiedzUsuń