...że lipy znowu kwitną i ten cudny zapach
niesie się wokół domu i dużo dalej…
Że zrywanie lipowego kwiatu mogłoby być
całkiem przyjemne, gdyby nie dzikie hordy komarów czające się na moje gołe
łydki i ramiona i nie zważające w ogóle na wsmarowane w ciałko kilogramy środków
podobno odstraszających;)
Że letnie dni umykają jak zwykle bardzo
szybko, a optymistycznie zaplanowane na ten czas przeróżne prace jakoś wcale
nie ubywają…
Że rozłożenie się z książką na fotelu w
tarasowym słońcu skutkuje oblezieniem przez wściekłe mrówki, które uważają
chyba, że ten taras to tak specjalnie zostawiłam niewykończony, by miały
miejsce na dowolną ilość mrowisk wśród żwirku;)
Że
kocham lato miłością bezgraniczną!!!
Teraz kilka zdjęć pod tytułem: "Znajdź różnice";) Bo poniższe anioły to prawie bliźniacza parka tej z niedawnego wpisu.
I jeszcze chciałam się podzielić pewnym tekstem, który znalazłam w sieci:
Jedzie mężczyzna w tramwaju i myśli:
- Żona – zołza.
Przyjaciele – oszuści.
Szef – idiota.
Praca – beznadziejna.
Życie do d….
Anioł Stróż stoi za jego plecami i
zapisując to wszystko, myśli:
- Ale dziwne życzenia, i to codziennie,
ale cóż mogę zrobić, muszę je spełniać….
Tak więc uważajmy na swoje myśli:)))
Miłego poniedziałku życzę Państwu:)
Ech, ja jeszcze tydzien mam do urlopu, ale ten zapowiada się pracowicie - przynajmniej pierwsza część. A co powstanie z tych kwiatów lipy, które tak uparcie zrywałaś, ku radości komarów?
OdpowiedzUsuńParka jest boska!
Kwiat lipy do zaparzania jako herbatka i można też do kąpieli:)
UsuńMam nadzieję, że ta pracowita część urlopu będzie chociaż przyjemna - maszyna? Szydełko? No i Twój piękny nowy rower na pewno nie będzie bezczynnie stał;) Pozdrawiam:)))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, bo świadomość kształtuje nasz byt :))) Jak go widzimy, takim się staje.
OdpowiedzUsuńU nas lip nie ma, i raczej żadnej nie wyhoduję, bo bardzo brudzą, posiedzieć pod taką raczej wbrew literaturze się latem nie da i jedna taka zajęłaby nam pół ogrodu :))) Ale miód lipowy owszem, spożywam brzęczenie pszczół w uszach mając:)))
Ja mam lipy na skarpie dzielącej moją działkę od drogi - więc nic mi nie brudzą. A miodek też lubię;)
UsuńAnielskie parki obie urocze :) A zapach lip uwielbiam.Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne:) Również pozdrawiam:)
UsuńLipa- lipiec, a lipne mysli do lipy- bo się spełniają :)
OdpowiedzUsuńNo tak można tę opowiastkę podsumować;))
UsuńAnioly sa swietne, te dzinsy Pana Aniola fantastyczne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ps: tekt super!
Dzięki wielkie, Anetko, ale Twoje szycie to dopiero jest wyższa szkoła jazdy, pozdrawiam:)))
Usuńo tak te spodnie dżinsowe to mistrzostwo świata:)))ten tekst już kiedyś czytałam:))świetny!!!
OdpowiedzUsuńJa go już dawno gdzieś przeczytałam, ale nie skopiowałam i teraz znowu mi wpadł w oko, "akuratnie" pasował mi do nastroju;)
UsuńTeż kocham lato miłością bezgraniczną!
OdpowiedzUsuńAleż dbałość o szczegóły! Jestem pod wieeeelkim wrażeniem!
śliczne są te Aniołki!
OdpowiedzUsuń