Butki w wersji mini:
Takie maluszki ciężko się szyje, ale nabieram wprawy - czasami aniołkowi nie wypada świecić bosymi stópkami;)
Właścicielkę butków przedstawię wkrótce, a teraz idę robić kompot z ostatnich truskawek i rabarbaru - smaki dzieciństwa...
U mnie dziś deszczowo i burzowo, po kilku upalnych dniach. Życzę Wam więc pogodnej miłej soboty!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nad Krakowem po szarym poranku zaświeciło popołudniowe słońce. Przyświeca naszym weekendowym poczynaniom - malujemy sypialnię. Będzie szara w dwóch odcieniach, mam nadzieję, że wyjdzie tak, jak bym chciała.
OdpowiedzUsuńDzięki za wsparcie w moich blogowych kłopotach, przysiadłam na chwilkę z kawą, żeby znowu "pokombinować".
Butki słodkie, takie maleństwo wymaga precyzji, ale domyślam się, że satysfakcję daje większą niż coś w większym rozmiarze. Podziwiam Twoje szycie i pozytywnie zazdroszczę umiejętności. Buziaki.
Wczorajsze popołudnie i u mnie zajasniało słońcem:) Mam nadzieję, że malowanie się udało, a kawka pomogła w kombinacjach z blogiem...
UsuńJakie słodkie butki. A ja właśnie dżem z truskawek robię ;-)
OdpowiedzUsuńOj, widzę, że na wielu blogach smaży się truskawkowo;)
UsuńPrzeurocze butki, a na kompot taki narobiłaś mi smaku!
OdpowiedzUsuńPamiętam, że dawniej kompot z rabarbaru pojawiał się w sezonie często, nawet w przedszkolu nas raczono tym napojem - a było to naprawdę daaaaawno temu;)
UsuńWow! W butkach zakochałam się od razu! Szkoda, że moja córcia ma taki numer nogi jak mój ;-) Cudowności po prostu!
OdpowiedzUsuń