Ze skruchą przyznaję, że mogłam o tym już wcześniej pomyśleć. To znaczy, może i myślałam, ale nie spodziewając się wielkiego efektu, sprawę odwlekałam. Aż do teraz. Wasze komentarze i maile (które pozwalają jeszcze uwierzyć w Człowieka) zapędziły mnie do działania, a biorąc pod uwagę, że coraz więcej osób zagląda na ten blog, jest szansa, że sprawa się pozytywnie rozwinie.
Damian – bo tak ma na imię chłopiec, którego historię ostatnio opisałam, będzie objęty opieką tej Fundacji, a także będzie miał założone w niej subkonto. Osoby, które będą chciały pomóc Damianowi i jego rodzinie, będą mogły przekazać na to subkonto wpłaty pieniężne oraz 1% podatku. Kontakt z przedstawicielką AVALONU poskutkował szybkim działaniem, dokumenty już przesłałam do Fundacji. Kiedy tylko subkonto zostanie otwarte, zamieszczę potrzebne informacje.
Jeśli ktoś chce już teraz bezpośrednio pomóc Damianowi, proszę o kontakt mailowy.
A tu coś dla oczu jeszcze:
I jeszcze migawki ze sklepu, który mijam w drodze z pracy:
Jeśli myślicie, że pewnie skusiłam się na zakup czegoś w tym sklepie, to... nie mylicie się;)
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za reakcje na mój wcześniejszy wpis!
:)))
Ja na 100 % do pracy bym nie doszła , mając taki sklep po drodze :)))))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Patti
Maleńka jesteś Wielka :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że zrobiłaś coś wielkiego. I nie mam na myśli smukłej anielicy czy "lubieżnej kucharki" ;)). Damian ma dużo szczęścia, że trafił na taką nauczycielkę. Koniecznie umieść ten numer konta na swoim blogu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie po drodze mi z tym sklepem... wiadomo dlaczego ;) Ściskam.
Cieszę się, że sprawa się ruszyła!oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńi ja bym do pracy nie doszła:)
pozdrawiam!
Jakoś tak dobrze się czyta, że ludziom jeszcze wzajemnie na sobie zależy. W ogóle jestem pełna podziwu dla Twojej pracy z dziećmi.
OdpowiedzUsuńDobrze, że są jednak jeszcze dobre Duszyczki na tym świecie! ;)
OdpowiedzUsuńJa już całkiem straciłam wiarę, może dlatego, że ich teraz akurat potrzebuję... Więc dobrze, że koło Damiana jesteś bo On na pewno tego potrzebuje i jestem pewna, że z tego naszego blogowania wyjdzie coś dobrego i w ten sposób pomożemy tej rodzinie...
Czekam na konto i idę poczytać o tej fundacji.
Twoje aniołki są śliczniutkie a królisia słodziutka, ach jak bardzo chciałabym potrafić szyć. Uszyłabym sobie aniołów cały ,,zastęp,,, no tylko ile to jest ? no dobrze w każdym razie szyłabym, szyłaby i jeszcze raz...;)Napisz proszę ile cm ma królisia tak z ciekawości chciałabym wiedzieć.
Migawki z ogrodu wspaniałe a sklep hmm marzenie. Spytaj się czy mogłabym w nim pracować ;)
Pozdrawiam i czekam na wieści o Damianie,pa!
Super, że się udało, teraz już będzie tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńAnielica w brazach MOJA! :-))) Ogród, szkoda, że nie mój!!! ;-)
Uwielbiam do ciebie przychodzić. Kiedyś na FM, teraz tu. Zawsze jest i co przeczytać, i obejrzeć. Piękne wszystkie Tildy, akcja wspaniała, do taaaakiego sklepu też bym chętnie zajrzała, o ogrodzie nic nie napiszę, bo zazdroszczę chyba już od 3 lat .....
OdpowiedzUsuńDziewczyny - to, co robię, to nie jest coś wielkiego i wstydzę się czytać takie słowa, mam jednak nadzieję, że przy pomocy INNYCH coś wielkiego z tego może być:) Co do charakteru mojej pracy i stosunku do tego różnych osób- to jest też temat na jeden z następnych wpisów w blogu, tylko muszę mieć natchnienie...
OdpowiedzUsuńZauważyłyście, że pisząc o sklepie, wspomniałam, że mam go po drodze Z PRACY?;) Lepiej tamtędy przechodzić z myślą, że nie trzeba się bardzo spieszyć;) Na szczęście mam silną wolę, choć przyznam, że trochę słabnie w obecności tylu pokus;)
Różany - można odzyskać wiarę w ludzką dobroć i bezinteresowność. Dobrych Dusz jest wiele, trzeba jednak mówić, że się tej pomocy potrzebuje - taka jest prawda...
Co do szycia - to przecież ja byłam zielona zupełnie w tych sprawach, a jednak krok po kroczku - i nauczyłam się, nie jest to profesjonalne, ale jakoś wychodzi:) Wiele osób szyje ręcznie, a na maszynie też można się nauczyć, i nie trzeba wcale mieć wypasionego sprzętu - czego jestem przykładem;
Mała królisia ma ok.35 cm.
Buziaki:)))
Wspaniale!!! Ja też w miarę moich możliwości chciałabym pomóc- czekam więc na numer konta! Twoje Aniołki i cała reszta cudne są!!! Może i ja kiedyś spróbuję coś takiego uszyć :))
OdpowiedzUsuńA czy możesz zdradzić nazwę uliczki, przy której znajduje się ten sklepik? Pozdrawiam cieplutko!
Serce Ci uszami wyłazi i wszystkimi otworami. ;))Jesteś cudna Dziewczyna i tyle!
OdpowiedzUsuńA królisie i anioły - Ty sama wiesz, że piękne i miłe są. Dziękuję, że moge popatrzeć na nie.
Buziaki!!! :D
Brydzia, sklepik jest przy ulicy Jozefa 9 - w Krakowie oczywiście:)
OdpowiedzUsuńDPS - wizja serca wyłażącego przez otwory zwala z nóg;)))
Dendrobium - co ja będę pisać - ściskam:)
Sunsette kochana zrobiłaś milowy pierwszy krok, serce złote. Koniecznie numer Damiana podaj, gdy formalności się dopełnią.
OdpowiedzUsuńŚciskam Ciebie czule i moc buzioli posyłam :**
Z tego wszystkiego zapomniałam drugie zdanie wkleić :)
OdpowiedzUsuńSklepik niebezpiecznie klimatyczny, ptaszki na misie w ogrodzie przecudne a Twoje szyjątka słodkie ogromnie. Brązowa anielica wspaniała!
Teraz już wszystko, serdeczności posyłam :*
Wrażliwe Duszyczki jednak działają!!!Super!I chwała Tobie za takie poruszenie sprawą!!!Sklepik cudo...też pewnie bym coś wybrała!:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI po co ja przeczytałam adres tego sklepu, dobrze, że rzadko chodzę w okolicy Józefa, uff:-)
OdpowiedzUsuńKróliczki bardzo urodziwe, jak zawsze;-)