Długi deszczowy tydzień za nami i nie życzę sobie powtórek! Ciężko wytrzymać taką pogodę w miesiącu, który pewna autorka opisuje tak:
"Miesiąc lipiec wyraża się przede wszystkim zapachem. Nie tylko lipy zmieniają proces oddychania w rozkosz. Wszystko pachnie. Tu las sosnowy rozgrzany, tam przydrożna macierzanka, opodal pole żółtego łubinu... W lesie wonieją grzyby, dzikie maliny, zapóźnione poziomki, ziele zwane bagnem, którego nie znoszą mole, i przekorne, zawsze obficie rodzące czernice. (...) Lipiec i jego wonie stanowią istote lata, punkt szczytowy roku, od którego rozpoczyna się spadek ku nieuniknionej jesieni."
Ktoś zgadnie, czyje to słowa?;)
Pięknie napisane, tylko to ostatnie zdanie trochę mnie przygnębia;)
Po tylu deszczowo - wietrznych dniach rzeczywiście jeszcze mocniej chyba czuć te zapachy lipca...
Lipę mam parędziesiąt metrów od domu, kiedy wyjdę na ganek, naprawdę czuję ten piękny zapach... Macierzankę nadeptuję niechcący, idąc ścieżką do ogrodu, tak się rozrosła, że trudno jej nie nadepnąć, a z resztą - wcale jej to nie szkodzi - bardziej tylko pachnie:) Pachnie też bazylia, której w tym roku wysiałam 3 gatunki i właśnie nadeszła pora, by cieszyć się jej aromatem i smakiem. Troche chcę też zasuszyć.
A z deszczem walczyłam swoim sposobem - szyciem;) Kiedy szyję, zapominam o świecie. Nie spodziewałam się, że to zajęcie tak mnie pochłonie. Nie wszystko jeszcze dokończone, więc pokażę na razie, co uszyłam wcześniej:
Para aniołków dla pewnej Młodej Pary:
Królisie (słodkie jak zwykle;)) dla dwóch małych dziewczynek:
Anielica smukła (chyba się odchudzała, biedaczka;)) - muszę skończyć z tymi chudzielcami, denerwują mnie naprawdę!;)
Na koniec coś, co uszyłam specjalnie na aukcję dla Damiana - dwa koniki inspirowane tymi, które bardzo spodobały mi się w sklepiku pokazanym przeze mnie parę postów wczesniej:
Koniki zaraz wstawię na blog Damiana, mam nadzieję, że się komuś spodobają - zapraszam do licytacji! Zachęcam też do licytowania śliczności wystawionych przez Kajkę i Janeczkę!
Pozdrawiam ciepło!
Pięknie tutaj i u Ciebie i tak przytulnie, ze się nie chcę stąd wyjść:) a i u mnie dzisiaj dopiero pierwszy dzień bez deszczu.. oby tak dalej :)zajrzę teraz na aukcję bo warto..:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne prace! Zazdroszczę tej bliskości natury i ogrodu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAgniesiu, nie mogę wstawić komentarza na blogu Damianka. Przestaw proszę w ustawieniach, w komentarzach, w miejscu formularza komentarzy na "okno wyskakujące".
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna.
Proszę Cię również o przsłanie info jak wstawić rzecz do licytacji dla Damianka.
Buziole
Tabu - ja też się cieszę, że wreszcie lać przestało, tylko teraz dla odmiany gradobicia wieszczą spece od pogody - uff, jak nie urok, to...;)Dzięki za odwiedziny i za zainteresowanie sprawą Damianka:)
OdpowiedzUsuńSentimental Living - również dzięki za odwiedziny i miłe słowa, pozdrawiam:)
Kajka - już wszystko poprawiłam, wysłałam Ci też zaproszenie do współredagowania bloga dla Damianka, byś mogła wstawiać posty z przedmiotami do licytacji:)
Ale zbiory:) proszę zdradź kto to napisał? jestem bardzo ciekawa:)
OdpowiedzUsuńszyciowo jak zwykle zachwycasz:)
pozdrawiam!
W czasie deszczu dzieci się nudzą... duzi też, no, chyba, że mają maszynę i talent w łapkach. Wtedy robią takie cuda, że hej!
OdpowiedzUsuńA Ty byś mogła spokojnie wystawiać swoje chude, grube i królicze w tym sklepiku. Wtedy byś mogła też bez wyrzutów sumienia zaglądać tam codziennie. Pozdrawiam ciepło z ogródka pachnącego lipami.
Sun kochana a ja już myślałam, że tu napisałam, ale jednak nie. Zatem napiszę jeszcze maila, korzystając z dzisiejszego normalnego netu.
OdpowiedzUsuńTwoje szyjątka jak zwykle przesympatyczne!
Pozdrawiam cieplutko :)
Ale udane zbiory!!!!A koniki są urocze zresztą aniołki też...buziaki:)
OdpowiedzUsuńDzieki, że tu zaglądacie, Kochane:) I że chce Wam się napisać pare słów - to takie miłe...
OdpowiedzUsuńOla, ten fragment tekstu pochodzi z książki Zofii Kossak "ROK POLSKI".
Pozdrawiam wakacyjnie, ale pracowicie;)
Ciekawam, czy przemalowałas te swoją sypialnię na biało... LOL ;))
OdpowiedzUsuńCudności poszyłas, królisie słodkie, aniołki takie... sparowane! :P Że nie wspomnę o eleganckiej anielicy - no po prostu modelka!
Buziaki, kochana! :D
wszystko ekstra i szycie i bazylia
OdpowiedzUsuńWszystko jest takie urzekające,zazdroszczę talentu.Pozdrawiam i bardzo zapraszam do mnie,dopiero zaczynam.
OdpowiedzUsuńAleż cudna bazylia! Zazdroszczę. Ja mimo, że sieję co roku... plonu nie mam żadnego. Pecha mam do tych ziół, bo syn wysiewa z tej samej torebki i jemu wschodzi:). Tylko Jemu się nie chce i w tym roku to tylko popatrzę na Twoją:)
OdpowiedzUsuńTildy cudne!!!! Królisie na pierwszym miejscu. a koniki wcale na debiut nie wyglądają. Śliczne!
Pozdrawiam serdecznie!
Do Twojego opisu letnich zapachów dodałabym jeszcze maciejkę - czuję w wyobraź je wszystkie:)
OdpowiedzUsuńTwoje Tildowe rzeczy jak zwykle zachwycające, szczególnie Anioły-Śpiochy:)
Oj, a tu ciągle żniwa, żniwa, żniwa... A dożynki kiedy będą, bo tęsknimy :)
OdpowiedzUsuńOj, chciałam coś napisać i pokazać nowego, ale blogger nie chce współpracować... Nie mogę zamieszczać postów! Oby to było chwilowe...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was ciepło:)
I raz jeszcze przyszłam napatrzeć się na tę Twoją bazylię. U mnie kolejny rok nieurodzaju. Z wysianej całej torebki nasion trzy gałązki urosły:( A jak u Ciebie w tym roku?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam