Letnie dni mijają tak szybko, zbyt szybko...
15 sierpnia to dla mnie granica, za którą czai się jesień - od tego święta dni zaczynają mi biec z podejrzanym pośpiechem;) To już tydzień minął od Matki Boskiej Zielnej, a poświęcony bukiet zdążył zwiędnąć i podeschnąć. Powędrowałam sobie w poszukiwaniu ziół i badylków po okolicznych, pustych już polach, miły to był spacer, popołudniową cichą niedzielną porą. Nazajutrz bukiecik wyglądał jeszcze całkiem świeżo.
W mojej parafii był to też dzień odpustu i jak co roku kramarze rozstawili swoje stoiska, wiatr porywał balony, kręciła się wata cukrowa, a dzieci biegały z szaleństwem w oczach (za nimi mamusie i tatusiowie, trzymając się za portfele;))
Kiedy byłam mała, uwielbiałam te odpustowe obwarzanki. Później jakoś przestali je sprzedawać, a dziś znowu kuszą – choć jakoś nie zdecydowałam się na spróbowanie, chyba ze strachu, że już nie będą takie, jak kiedyś;) Chyba każdy ma jakieś wspomnienia związane z odpustami, moja mama zawsze ubolewa, że nie ma już piłeczek na gumce (były ciężkie, zdaje się, że wypełnione trocinami, sama też się takimi bawiłam… dawno temu;)) – a może jednak są, tylko giną w powodzi chińskiego plastiku? Tato z kolei twierdzi, że odpustowe ogórki małosolne z jego dzieciństwa miały zupełnie inny smak;)
W tym roku odbywały się też w naszej gminie powiatowe dożynki. Każde sołectwo miało przygotować na tę uroczystość wieniec oraz kosz z darami pól i sadów – mojej mamie trafiło się przygotowanie kosza:
Bardzo mi się podobał. Prawda, że udana kompozycja?
Wakacje kończą się nieubłaganie, a tu tyle jeszcze rzeczy wypadałoby mi zrobić. Bo tak mi się naiwnie marzyło, że podczas tego wolnego czasu (którego wszyscy mi zazdroszczą;)) będę duuużo więcej szyła, podciągnę sprawę zaniedbanego otoczenia domowego (czyli zrealizuję choć część planów ogrodniczych), wybiorę i zakupię wreszcie lampy do domu… i tak dalej, i tak dalej… I cóż… U sufitu nadal wiszą gołe żarówki. W ogrodzie doszła zaledwie jedna rabatka. Cztery anioły i jeden królik to nie jest jakaś oszałamiająca ilość szyciowych tworów. No, prawda, były jeszcze koniki.
Z tymi wakacjami najbardziej kojarzy mi się skręcanie. Zakupiłam bowiem sporo mebli w popularnym sklepie z paczkowanymi wyrobami i ambitnie postanowiłam sama wszystko poskładać. Nie będę z resztą ukrywać, że ja to po prostu bardzo lubię. Te instrukcje, śrubki, wkręty, zapach drewna i farby, a na koniec satysfakcja z dokonanego dzieła – ktoś jeszcze ma takiego świra?;)
A więc wreszcie stałam się posiadaczką szafek kuchennych z pojemnymi szufladami, a także nowej komody w białym kolorze i regału tej samej barwy, jak również paru innych mebli potrzebnych do ukrycia szmacianego i segregatorowo - dokumentalnego bałaganu. Sama nie skręcałam jedynie komody – niecnie wykorzystałam do tego przebywających u mnie Gości, całkiem przypadkowo mających przy sobie wiertarko - wkrętarkę;) , którym to Gościom bardzo dziękuję (E. – do Ciebie mówię!;)) Ja to umiem zapewnić gościom atrakcje… Ach, no i nie przykręcałam też uchwytów do szafek kuchennych;) Niestety, wiszące szafki kuchenne nadal spoczywają w pudełkach i czekają na zajęcie należnego im miejsca po obu stronach samotnego okapu.
Tak więc na razie nie pokażę, jak to w całości wygląda, bo efekt jeszcze nie ten… Ale jakiś ułamek – owszem:
Nie pokażę też nowego łóżka, bo właśnie przechodzi lekki lifting, by bardziej zgrało się z resztą mebli. Mogę za to na razie zaprezentować, jak wygląda na stronie sklepowej:
(jysk)
Sypialnia zaczyna nabierać całkiem nowego kształtu i wyglądu (tu info dla DPS – naprawdę robi się biała sypialnia, ale trochę mi poszła w innym kierunku, niż zamierzałam;)). Nadal jednak pozostaje również moją pracownią, więc jest niemiłosiernie zagracona.
Do białej sypialni przerobiłam szafę z odzysku. Przeszła sporą metamorfozę - przy pomocy papieru ściernego, profili z twardego styropianu, luster z IKEA, bambusowej maty oraz prawie białej farby w odcieniu pastelowa orchidea;) Przydały się też uchwyty zakupione w sklepie, który opisywałam kilka postów wcześniej. Jeszcze nie jest skończona, więc też w całości nie pokażę;)
Na tym kończę ten niezwykle obfity post, pozdrawiam serdecznie stałych zaglądaczy i witam nowych;)
Ps. Taki prezent wyszukało mi dwóch młodych dżentelmenów:
Dostałam jeszcze inne prezenty, ale o tym to już chyba w następnych postach;) Teraz kończę już naprawdę;)
kosz zrobiony pzrez Mame przepiekny - gartuluje talentu Mamie :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam takie jarmarki i faktycznie pamietam jak kiedys bawilam sie taka pileczka na gumce.mebeli cudne .podziwiam zrecznosc
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kosz naszykowany przez mamę, kompozycja godna mistrza! Podoba mi się również twoje twórcze meblowanie, szczególnie zainteresowała mnie ta szafa po metamorfozie, bo sama planuję taką staruszkę nieco przerobić. Czekam więc z niecierpliwością na całość :))
OdpowiedzUsuńfaktycznie dużo fotek :)
OdpowiedzUsuńale przynajmniej jest na czym oko zawiesić :)
kosz piękny - pogratuluj talentu Mamie:)
piłeczki odpustowe widziałam ostatnio na jarmarku - identyczne jak te, kiedy byłam mała :)
meble też zawsze sama skręcam, bo ja niecierpliwa jestem i nie mam czasu na małża czekać ;D
szafa zapowiada się obiecująco
jak na leniwe dni, to kawał roboty zrobiłaś
pozdrawiam mega upalnie
O rany,ale cudo zrobilas z tej szafy z "odzysku".Kawaleczek robi juz wrazenie,jak zobacze cala to chyba padne z wrazenia:)
OdpowiedzUsuńPiekna kompozycja wyszla mamie :-)
Pozdrawiam cieplo!
Och, pamiętam piłeczki na gumce... :) i huk kapiszonów ;)
OdpowiedzUsuńKosz jest zjawiskowy! Mama ma niezwykły talent :)
Metamorfoza szafy wygląda bardzo intrygująco.
I tak - ja też mam takiego świra i sama skręcam, wycinam, przestawiam... do tego stopnia, że moje córki na skrzynkę z narzędziami mówią, że to "sksynka mamusi" :D
pozdrawiam!
Och, Aga, jaka ilość zdjęć?! Jestem pod wrażeniem nic nierobienia...Szaleństwo meblowe widzę idzie wielką parą i czekam na finał. A maminy kosz rewelacyjny. Piłeczki również z sentymentem wspominam.
OdpowiedzUsuńBuziole
Też tak mam z wakacjami, wydaje mi się, że nadrobię wszelkie zaległości i zrealizuje mnóstwo nowych pomysłów. Niestety jak co roku wakacje okazują się za krótkie, a po 15 sierpnia to czas jeszcze przyspiesza.
OdpowiedzUsuńKosz z darami lata przepięknie zaaranżowany. Metamorfoza szafy zapowiada się bardzo ciekawie chętnie zobaczę efekt końcowy.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie na candy:)
Piłeczki na gumce... też je lubiłam :) i wszyskie inne - mniej lub bardziej przydatne - jarmarczne arcydzieła (u ciotek na wsi były najlepsze wakacje!)
OdpowiedzUsuńA Mamie pogratuluj! kosz PRZEPIĘKNY
Mam bardzo podobne wrażenia z jarmarku na Pomorzu :))) Zamiast piłeczki, upolowałam przyrząd do ... gdakania, który pokaże u siebie. Pamiętasz coś takiego?:)
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje twory, a także maminy kosz, przepiękne. Chciałabym już całość zobaczyć, zwłaszcza szafę :)))
Pozdrawiam w pierwszym dniu po powrocie z wakacji. Dla mnie najpiękniejszy jest ... ostatni tydzień sierpnia, zawsze wtedy najintensywniej odpoczywam na zapas :))))
Przyznam się szczerze, że już nie mogłam się doczekać tego posta. Warto jednak było być cierpliwym, bo tyyyle zobaczyć i przeczytać rzadko się zdarza:). Maminy kosz fantastyczny, Tildy jak zawsze cudowne, wszelkie metamorfozy i zakupy meblowe do pozazdroszczenia. I mam pytanie czy ten kolor "prawie białej farby w odcieniu pastelowa orchidea;)" sama mieszałaś i czy on pasuje do tej szafy PAX BIRKELAND?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
łał cóż za obfitość!!!I ile ciekawych zmian!Mnie tez urzekają takie jarmarki a kosz zielny jest super!Czekam na dalsze zmiany meblarskie - bo zapowiada się ciekawie!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa zmian) pokaż koniecznie:))mam podobnie jak Ty, miałam tyle przez wakacje zrobić, no ale...jakoś tak wyszło...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
No wreszcieeeeee- dożynki! Fajnie!
OdpowiedzUsuńA to Ty córusia mamusi jesteś!
Talent wyssany, ale DNA po tatusiu też - złote ręce ma On przecież.Buźka!
Kosz bardzo artystycznie udekorowany. Pochwały dla talentu mamy.
OdpowiedzUsuńA zdjęć z całością meblowego inwentarza nie mogę się doczekać.
My na urlopie też wiele spraw nie zrobiliśmy, w końcu urlop jest do odpoczywania.:)
Pozdrawiam ciepło. A ogród pewnie i tak wygląda bajecznie.
Widzę, że maminy kosz podoba się nie tylko mnie - cieszę się bardzo! Cieszę się też, że nie tylko ja mam problem z wypełnianiem urlopowych planów roboczych;) Ale - jak napisała Bianca - w końcu jest to czas odpoczynku, więc nic na siłę!
OdpowiedzUsuńZdjęcia całości nowgo umeblowania pewnie bedę pokazywać stopniowo, oby nie trwało to za długo;)
Dendrobium - ta farba to gotowiec Dulux-a, emalia wodna do drewna i metalu, kolor pastelowa orchidea - popularny dość, bo widzę, że wiele osób odnawiających meble lub produkujących własne drobiazgi też tej właśnie farby uzywa. Nie wiem jednak, jak się zgra z szafą Birlekand, ja takiej szafy nie mam, mam za to kilka mebli z serii Hemnes - ale są one chyba ciut jaśniejsze od Birkeland. Jeśli chcesz, mogę ci wysłać próbkę pomalowaną "pastelową orchideą":)
Serdecznie i słonecznie Was pozdrawiam:)
Moje odpustowe wspomnienia to właśnie te piłeczki na gumce z trocinowym "wsadem" pięknie zawiniętym w kolorową folijkę. Szukam ich za każdym razem gdy natrafiam gdzieś na odpustowe stragany i niestety - nie ma :( Wszędzie chiński plastik i tandeta. Jedyne co pociesza moje zawiedzione serce, to tutki z ręcznie robionymi karmelkami w kilku smakach. Wspomnienie akurat nie mojego dzieciństwa, bo w moich stronach nie wytwarzano słodyczy, ale podoba mi się takie "rękodzieło".
OdpowiedzUsuńWrażenie, że wakacje przelatują człowiekowi przez palce ma chyba większość z nas. Planujemy, wymyślamy a potem... wyrzuty sumienia jak po postanowieniach noworocznych. Ale Ty nie masz powodów do jakichkolwiek wyrzutów. Tyle zrobiłaś! I to takie ambitne rzeczy, duże metamorfozy. Podziwiam i tylko jednego żałuję...że nie dałaś znać, że wybierasz się do IKEI. Ode mnie to rzut beretem.
uwielbiam również ten sklep gdzie meble sprzedają w paczkach;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny Sunsetko :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że u ciebie również sporo się dzieje. Szafa jest oszałamiająca. Kompozycja kwiatowo-warzywna rewelacyjna.
Pozdrawiam serdecznie
piłeczki na gumce są wciąż dostępne trzeba tylko się mocno zagłębić i poszperać na straganach.My mamy sentyment do glinianych świergolących ptaszków.
OdpowiedzUsuńZlew w kuchni świetny-to lubię !!!Witryna z kolorowymi szmatkami-marzenie !!1!
No i jestem ciekawa tych wszystkich szaf,szafek i komód.pozdrowionka
p.s.szyjesz bosko,nie ilość lecz jakość :)
Wow jestem w szoku że tak pomysłowo potrafiłaś odnowić szafę. W życiu bym nie uwierzyła że to ta sama.
OdpowiedzUsuńŁooo, jakie ciepłe klimaty zapanowały! Twoja kuchnia będzie mi chyba bardzo przypominac kuchnię Asi Malczewskiej z bloga Kredens babci Marianny - te same szafki, ten sam lub bardzo podobny zlewozmywak, bateria i w ogóle - cały klimat! :o
OdpowiedzUsuńPrzeróbek szafy jestem niezmiernie ciekawa, może jakiś pomysł od Ciebie ściągnę do mojej szafy sypialnianej, w końcu nasza prywatna sypialnia też biała. ;))
Kosz maminy przepiekny - a co to za liście, te z białą żyłką pośrodku?
DPS, te liście są kukurydziane;) A Asia to ma cudną kuchnię, i te kafelki we wzorki holenderskie - bajka:) i nie tylko kuchnię ma cudną - kiedy widzę, co z tej stajni zrobiła, to mnie zazdrość zżera;)) Fajnie, że coś chcesz ode mnie ściągnąć, bo jak na razie to ja tylko ściągam od innych pomysły, Twój biały pokój stoi mi przed oczami;) Szafę postaram się niedlugo pokazać w całości, teraz zabiaram się za następną (taka sama do przeróbki)
OdpowiedzUsuńMadzika - no widzisz, za mało się przykładałam do tego szperania za pileczką na straganach;)
Mira - pewnie jeszcze nie raz będę w Ikea;)
Dzięki dziewczyny za odwiedziny i miłe słowa:)
I wzajemnie podziwiam. Co za szafa! Z takiego kopciuszka! Kuchnia zapowiada się sielsko. Płytki chyba Majolika?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I ja uważam że 15.08 to koniec lata, zaraz potem bociany odlatują, drzewa już zaczynają kolorowieć... jesień idzie, nie ma na to rady:>
OdpowiedzUsuńI u mnie wciąż wiszą kable z żarówkami, i wciąż nie znajduje nic co spodobałoby mi się na tyle że chciałabym to mieć. Czekam na dalsze zdjęcia kuchni i sypialni - już teraz zapowiadają się ciekawie :)))
Ach, i ta odnowiona szafa!!! CUDO, wspaniały efekt osiągnęłaś :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze kosz dożynkowy mamy PRZEPIĘKNY :))
Pozdrawiam ciepło
Dwa Domy - witam i dziękuję za ciepłe słowa:)I - tak, masz rację - płytki to majolika:)
OdpowiedzUsuńIvalia - mnie już nawet te żarowki na drutach przestały przeszkadzać, tylko goście zwracaja uwagę;)
Gorąco pozdrawiam:)))
Co za piękny zielony krasnolud! Pokochać można.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, dostałam niespodziankę i powiem tylko tyle-poryczałam się. DZIĘKUJĘ. Odezwę się
OdpowiedzUsuń