...

środa, 30 marca 2011

Poddaję się...

Poddaję się, mam i ja;)
Co? Kurki, ptaszki i inne "kacuski", choć do mojej wiejskiej wiosny wciąż najbardziej pasuje fragment piosenki z poprzedniego postu: "blade toto, niemrawe i brudzi";)
Chociaż na mieście przemykają już krótkie rękawki i lekkie pantofelki, ja ciągle w szaliku. Wprawdzie L4 już się skończyło, ale infekcja niestety nie całkiem. Tak czy inaczej - mamy wiosnę, a do Świąt Wielkanocnych coraz bliżej. To siedzenie w domu przez calutki tydzień zaowocowało przypływem weny twórczo - szyciowej ukierunkowanej na tematykę dla wszystkich oczywistą;) Przeglądanie blogów wpływa na człowieka niezmiernie inspirująco. Spodobały mi się proste kurki, które widziałam u kilku osób - moje wyszły tak:








Po kurkach przyszła kolej na ptaszki:





Potem zobaczyłam kilka ślicznych drewnianych domków ptasich i postanowiłam uszyć coś takiego:





Jednego domku już się pozbyłam, tak się komuś spodobał:) Mam ochotę uszyć ich więcej, myślę, że to fajna ozdoba.


Szyją się też nowe anieliczki wiosenne, mam nadzieję, że wkrótce je pokażę:)
Na razie pozdrawiam stałe podczytywaczki i witam nowe:) Bardzo dziękuję za komentarze! 

niedziela, 20 marca 2011

To i owo

W kalendarzu za chwilę wiosna, a u mnie wczoraj znowu napadało tego białego. Nie tyle na szczęście, co w innych miejscach i dziś już po tym śladu nie ma. Nie ma też co narzekać, bo marzec nieraz bywał dużo bardziej dokuczliwy. Te kilka ciepłych i niemal wiosennych dni rozmarzyło nas jednak trochę za wcześnie, jeszcze kwiecień-plecień i wszystkiego można się spodziewać. Żyjemy w takim klimacie, co ma swoje wady, ale i zalety. Na przykład nie grozi nam koszmar Japonii... 
Niestety, jakieś paskudztwo w końcu mnie zmogło, a cały sezon jesienno-zimowy byłam w miarę zdrowa; teraz chyba będę musiała odwiedzić lekarza, brrr;(
Zimowo-wiosenne przesilenie trochę przystopowało moje zapędy twórczo - szyciowo - ogrodowe. Pomidorki rosną, ale brak słońca nie wpływa na nie zbyt dobrze, chudziutkie są jak przecinki. Niech chociaż będzie słonecznie, jeśli nie może być ciepło...



Koleżanka zamówiła sobie u mnie anielską parkę na prezent ślubny dla znajomych, musiałam się sprężyć, aby zdążyć na czas. Myślę, że prezent się spodoba, bo parka chyba się nieźle udała:







Przepraszam za ilość zdjęć, ale, co rzadko się zdarza, jestem bardzo z tej pary zadowolona;)

A to cała ramka - ta, której fragment pokazałam poprzednio:




Teraz już mogę zdradzić, że powstała dla Agnieszki ( Ścieżką Ku Pełni ). Ona ma ramkę, a ja właśnie dostałam w zamian komplet pięknych podkładek pod filiżanki - są urocze i na pewno będą w częstym użyciu!Dziękuję, Aguś:))) 



A teraz coś na pociechę  ;)


................................................................................................

Wiosna przyszła z tą swoją zielenią
blade toto, niemrawe , brudzi
zanim jakie kwiatki wystrzelą
to nastęka się, namarudzi...
No i co ,że ptacy wrócili?
No i co , że fruwają w parkach?
- tyle że w jakich drzewach czy hebziach
z przeproszeniem złożą swe jajka
Te zającki, królicki, kacuski
wszędzie - w lasach, po łąkach, po domach
Mam się cieszyć, że "budzi się życie"
- mam się cieszyć, że budzi się komar?

Przyszła wiosna z tą swoją nadzieją
blade toto, niemrawo się dłubie
Pytam - czemu NA SZCZĘŚCIE?
Pytam - czemu NAJBARDZIEJ?
Pytam - ...czemu ja tak to lubię?

/Andrzej Poniedzielski/

..................................................................................................

Pozdrawiam prawie wiosennie:)

sobota, 5 marca 2011

W zupełnie starym stylu...




Kartka z kalendarza:)

A tu:





...interesujące ryciny i opisy narzędzi oraz prac ogrodniczych;)

Pozostając w temacie retro: 



...jakiś czas temu natrafiłam w Trójce na reportaż o grupie dziewcząt, które połączyło bardzo ciekawe hobby. Stworzyły one Grupę Rekonstrukcji Historycznej "Bluszcz" (nazwa nieprzypadkowa) zajmującą się modą kobiecą okresu I i II wojny światowej oraz 20-lecia międzywojennego. Grupa ma swoją  stronę internetową na której można zobaczyć piękne zdjecia dziewczyn w strojach retro, a także dowiedzieć się czegoś o modzie lat 20-stych, 30-stych i 40-stych ubieglego wieku. Niedawno dziewczyny gościły w TVN, były też o nich artykuły w czasopismach kobiecych.  
Wśród zdjęć na stronie - takie na przykład perełki:






 
Ktoś też tak chce? Bo ja bardzo!
W związku z tym szukam sukienki w stylu lat 40-stych, do której zakupię koronkowe krótkie rękawiczki oraz czarną lakierowaną torebkę zapinaną na bigiel;)))  
No i jeszcze odpowiednie buciki...


Może coś takiego, jak na pokazie mody zaprezentowanym przez aktorów serialu "Czas honoru"  (źródło)


Ach.......

Na razie jednak zajmuję się czymś zupełnie innym - podobno wiosna idzie...




Co roku wysiewam pomidory i co roku eksperymentuję z nową odmianą. Niestety, bezowocnie jak dotąd, poszukuję pomidorów malinowych, jakie pamiętam z wczesnej młodości;) Były to ogromne pomidorzyska w naprawdę malinowym kolorze, słodkie i mięsiste. Pamiętam, że nasiona zbierało się z dojrzałych egzemplarzy i przechowywało do następnego sezonu. Może już takich nie ma? Są inne malinowe, ale ciągle to nie ten smak...  




 W tym roku eksperymentuję z pomidorem malinowym RETRO - a więc pozostajemy w klimacie;)


Oprócz pomidorów wysiałam też paprykę oraz poziomki.



Tyle na dziś w temacie ogrodnictwa:)

Jeszcze tylko anioł i króliczki, które już są z nowymi właścicielkami:




i fragment kolejnej ramki (na razie fragment;))



...też jakby nieco w starym stylu, nieprawdaż?;) 


Pozdrowienia:)))


środa, 9 lutego 2011

A teraz... coś z zupełnie innej beczki;)

Dzisiaj krótko:)
Chciałam pokazać prezent, jaki zrobiłam mojej przyjaciółce. Już go dostała, więc mogę:)






Jeszcze brakuje kreseczek nad "ś";)


Pozdrowienia:)))

niedziela, 6 lutego 2011

Trzeba żyć



                                                                                                                 


Karina z "Chwili Wytchnienia"  obdarowała mnie wyróżnieniem:) Bardzo dziękuję:)  Jak pisałam we wcześniejszym poście - nie jestem w stanie przekazać takich wyróżnień kolejnym blogom. Zbyt dużo mi się podoba, zbyt dużo też nie przyjmuje wyróżnień. Zastanawiałam się, czy wzorem niektórych, nie umieścić ogłoszenia typu "Wyróżnienia są miłe, ale nie..., dziękuję" -  bo nie wywiązuję się niestety z tych "łańcuszków", tak jak należy i może sprawiam komuś przykrość?... Nie wiem jeszcze, jak tę sprawę rozwiążę. Wiem natomiast, że z wyróżnieniem przekazanym mi przez Karinę wiąże się pewne zadanie - należy stworzyć listę rzeczy, które mnie uszczęśliwiają. 

Ostrzegam, teraz będzie dość osobiście i niekoniecznie wesoło, może lepiej nie czytajcie;)

 ...

Perfect  -  "Trzeba żyć" 

Świt w więzieniu mego ciała
Budzę się
Czuję jak me serce więźnia
Tłoczy krew, 
żeby wstać, żeby iść, żeby żyć

Kiedy ziemia drży
Drży też serce me
Kiedy płacze ktoś krzywdzony
Płaczę też

Trzeba wstać, otrzeć łzy, trzeba żyć

Trzeba wstać i wierzyć, że z więzienia ciała można wyjść
Trzeba wstać i wierzyć, że po drugiej stronie dobro jest
Trzeba żyć, to przecież Stwórca kazał sercu memu bić
Trzeba iść

Do moich rąk przychodzą nocą
Głodne psy
Ich skowyt szarpie me sumienie
Rani sny
Lecz trzeba śnić, trzeba być, trzeba żyć

Trzeba wstać i wierzyć, że z więzienia ciała można wyjść
Trzeba wstać, i wierzyć że po drugiej stronie dobro jest
Trzeba iść, to przecież Stwórca kazał sercu memu bić
Trzeba żyć

Trzeba żyć i wierzyć, że po drugiej stronie dobro jest
Zabierz mi wrażliwość na bezbronnych, strach i ból,
Muszę żyć, to przecież Stwórca kazał memu sercu bić,
Muszę żyć i wierzyć że, wierzyć że z więzienia ciała można wyjść

Trzeba żyć
daj mi okruch swego chłodu
pozwól odkryć w sobie spokój
trzeba trwać
pozwól we mnie życie wzbudzić
pozwól jeszcze mocniej poczuć
trzeba żyć
daj mi okruch swego chłodu
pozwól jeszcze mocniej poczuć…
Trzeba trwać
 
... 

Zaczęłam rozmyślać nad zadaniem wiążącym się z wyróżnieniem. Co mnie uszczęśliwia?
Wszystko, co przychodziło mi na myśl, to raczej odpowiedź na pytanie: co mnie cieszy, daje radość? Ale czy to czyni mnie szczęśliwą? Co to jest szczęście? Czy to stan, na który mamy wpływ? Czy możemy się "zaprogramować" na szczęście? 
Na pewno mogę stwierdzić, że przez większość czasu nie czuję się nieszczęśliwa... Zaledwie wczoraj usłyszałam w radio, że hiszpańscy naukowcy odkryli, iż systematyczne sprawianie sobie drobnych przyjemności powoduje u człowieka utrzymywanie się poczucia szczęścia. Tak mniej więcej było to sformułowane. Czyżby tylko tyle było nam potrzeba? Trochę mnie to zdziwilo. Bo ja staram się szukać w życiu dobrych stron. Robię sobie te drobne przyjemności i mam na to z 50 sposobów, o niektórych pisałam na blogu. I co? Przynosi mi to radość, poprawia nastrój - owszem. Ale co ze szczęściem? 
Nigdy nie uważałam się za nieszczęśliwą.  Staram się być pogodną osobą, mieć dystans do siebie i świata. Nawet blog tworzę w  żartobliwym stylu, bo to jest zgodne z moim sposobem bycia. Jednak są sprawy, które powodują, że nie mogę po prostu szczerze powiedzieć: jestem szczęśliwa. Moim życiem rządzi lęk. Lęk, który nie pozwala czuć się szczęśliwą. Po części to nerwica, po części doświadczenie i świadomość pewnych spraw. Po prostu nie mogę czuć się szczęśliwą. 
 Jak mogę czuć się szczęśliwą, kiedy wkoło tyle ludzkiego  - i nie tylko - nieszczęścia? Codziennie bombardują  mnie wiadomości o atakach terrorystycznych, morderstwach, znęcaniu się na dzieciach, psach, kotach. Wypadki, choroby, rosnąca agresja, cierpiący ludzie i zwierzęta. Przestaję ogarniać świat, boję się włączyć telewizor czy radio. Nieprzewidywalność zdarzeń, to co już się stało i dotknęło mnie osobiście, to co może się stać. Strach o bliskich. To wszystko nie pozwala mi na poczucie szczęścia. 
Wiem, że to nie jest normalne. Nerwica lękowa. Nie mam wpływu na to, co będzie, więc po co się zadręczać? Świata też nie zbawię. Wiem to i nic nie mogę poradzić. Chwile radości, może i - szczęścia? - podszyte są zawsze tym lękiem. I co z tym zrobić? 
Trzeba żyć....

Może więc inaczej postawię to pytanie: Co by mnie uszcześliwiło?
Szczęście innych. Ludzi, zwierząt... 

I, jak nie przepadam za Markowskimi, tak tekst tej piosenki powyżej wprawił mnie w osłupienie, bo dotknął mojej duszy. 

Mam nadzieję, że  ten post nie wzbudzi politowania. W końcu nazwałam to wszystko po imieniu.
 To też przykład, że blog jest tylko częścią tego, co chcemy na swój temat powiedzieć. Nie można kogoś oceniać po charakterze wpisów. Niektórzy pokazują głównie tę jaśniejszą część życia - i dobrze, ich sprawa. Inni dzielą się zmartwieniami, problemami - też dobrze, skoro mają taką potrzebę. Widocznie ja też taką potrzebę miałam, stąd ten post;)

Pozdrawiam:)



środa, 2 lutego 2011

A dzisiaj jest...



Dzisiaj jest Dzień Świstaka! Głównie w Pensylwanii, ale co szkodzi wierzyć, że sprawdzi się jego tegoroczne przepowiadanie wiosny - podobno ma ona przyjść bardzo szybko;)



A film "Dzień Świstaka" oglądałam z 8 razy i chętnie obejrzę kolejne 8, ciągle mnie bawi.







Zaczął się luty - więc kartka z kalendarza:



Sporo zapisków było robionych na wolnych stronach - 1875 rok, atrament jeszcze nie wyblakł...
2 dzień lutego to Święto Oczyszczenia NMP - tak się oficjalnie nazywała dzisiejsza uroczystość Matki Bożej Gromnicznej.  I jakie oznaczenie kolejnych niedziel:  Zapustna, Popielec, Wstępna, Sucha, Głucha! 

  





Wczorajszy dzień był bardzo miły, dotarła bowiem do mnie przesyłka od Gosi z ryciną, którą udało mi się wylosować w candy:))) Jest piękna. Gosia namalowała to, co sama sobie wybrałam - czyli Laurus Nobilis. 



Gosiu, dziekuję!:) 


I jeszcze jedna miła sprawa - Joasia z blogu "Między ciszą a ciszą" przyznała mi wyróżnienie - bardzo dziękuję:) 



Chętnie przekazałabym je dalej, ale jak wybrać tylko 10 blogów, które są dla mnie inspirujące, ciekawe i godne uwagi, skoro w moim bocznym pasku z listą blogów jest ich już niezliczona ilość? Nie da rady;) 

Na koniec słodki poczęstunek:



To dzieło mojej mamy - mniammm.... - ale nie, nie z przepisu podanego w poprzednim poście;) Serwetę też dostałam od mamy w prezencie.


Pozdrawiam:)))