...

poniedziałek, 26 listopada 2012

znowu przerwa


Znowu dłużej nie pisałam. Czasem tak bywa. Październik i listopad to nie były miłe dla mnie miesiące. Teraz bardzo bym już chciała ze spokojem wskoczyć w ciepłe kapcie i pod puszystym kocem spędzić zimę, bez nerwowego oczekiwania na kolejne niespodzianki losu. A co będzie, czas pokaże.


Dziękuję wszystkim dobrym duszom za miłe maile i zapytania.  Po drugie - dziękuję DPS i Mirze za przyznane mi wyróżnienie:


Spróbuję choć częściowo wywiązać się z zadania wiążącego się z tym wyróżnieniem - dziewczyny zadały parę ciekawych pytań, na które postaram się odpowiedzieć.

Najpierw pytania od DPS:

1. Twój największy sukces?

Cóż, chyba ciągle przede mną;)

2. Jak zapamiętałaś swoją babcię?

Na to pytanie odpowiem obszerniej w jednym z kolejnych postów, bo już od dawna chciałam napisać coś o mojej babci (i dziadku).

3. Jakie malarstwo lubisz?

O tym również napiszę za jakiś czas, w osobnym poście.

4. Wolisz stare meble czy te z Ikei?

Najlepiej trochę tego i  trochę tego:)

5. Możesz dostać każdy prezent na świecie. Co wybierasz?

Taki pierścionek, jaki miała Arabela - spełniał każde życzenie;)

6. Co jest najważniejsze w życiu?

Wiara, nadzieja, miłość.

7. Gdybyś jechała na wycieczkę życia, to jaki środek transportu byłby tym najlepszym, wymarzonym?

Trochę pieszo, trochę rowerem, trochę koleją.

8. Jaki sport uprawiasz, choćby czasami?

Marszobiegi (wysiadam rano z busa i wiooo... do pracy, a potem z pracy też pędzę, by zdążyć na autobus;) - codziennie od poniedziałku do piątku!

9. Twój ulubiony kwiat, dlaczego nim jest?

Piwonia i fiołek (kształt, kolor, zapach - lubię i już!)

10. Twój największy autorytet?

Nie ma jednego, opieram się na wielu.

11. Twój ulubiony kolor – dlaczego?

Nie mam jednego ulubionego, ostatnio doszłam do wniosku, że w każdym kolorze znajdę odcień, który mogę polubić.

A teraz pytania Miry:

1. Rumba czy walc?

Zdecydowanie walc.  W długiej, powiewnej sukni. Z doświadczonym partnerem, bo zupełnie nie umiem tańczyć;)

2. Lot balonem czy skok na bungee?

Lot balonem – byle nie unosił się za wysoko.  Kiedyś balon lądował awaryjnie na polu nieopodal mojego domu -  byłam zdziwiona, jak duży hałas produkuje palnik do gorącego powietrza, zawsze myślałam, że lot balonem jest cichy…

3. Jakiej cechy charakteru nie lubisz u siebie najbardziej?

Trudno mi wybrać tylko jedną;) Może czarnowidztwo.  

4. Przygoda z dzieciństwa, na wspomnienie której zaśmiewasz się lub płaczesz do dzisiaj.

Nie miewałam przygód w dzieciństwie. Byłam spokojną, zamkniętą w sobie dziewczynką, schowaną za książkami. Przygody przeżywałam z bohaterami książek:)

5. Przełamać słabość, wygrać z nałogiem. Osobiste zwycięstwo, z którego jesteś najbardziej dumna.

Może zwycięstwo nad nieśmiałością? Ale to chyba przyszło samo – z wiekiem;)


Dzięki za zabawę, dziewczyny:) Ale chyba nie jestem w stanie wytypować kolejnych uczestników - przepraszam:)
Pozdrawiam ciepło wszystkich gości - miło, że zaglądacie do mnie! Ja też staram się zaglądać do Was, choć ostatnio niestety bez pozostawiania śladu obecności.
Wracam do maszyny, wkrótce kolejny kiermasz charytatywny:)




:)




niedziela, 16 września 2012

A więc jesień, proszę Państwa…


Choć jeszcze temperatury skaczą wysoko, a na stopach  nowe  sandałki  (te sezonowe wyprzedaże są takie kuszące;), to jednak jesień – nie da się ukryć. Nadeszły chłodne i mgliste poranki, zimne noce. Niedawno  lało u nas cały dzień – ale to dobrze, bo już bardzo sucho było. Tylko że razem z deszczem przyszło silne ochłodzenie, z 25 na 12, a potem nawet na 8 stopni. Dziś znowu trochę cieplej. Opadają ostatnie, przejrzałe gruszki, a nocna burza przeczesała czuprynę jabłoni i pod drzewem znowu leży masa drobnych jabłuszek.



Wszyscy szaleją z przetworami, a ja… nie;) Ja tylko objadam się gruszkami, które zerwałam wcześniej niezupełnie dojrzałe, a teraz „doszły” i są takie, jak lubię - słodkie i soczyste. Próbowałam suszyć jabłka, ale jakoś to mi nie idzie. Na suszarce mieszczą się zaledwie 2-3 pokrojone owoce, a cała operacja trwa bardzo długo, w sumie prawie 2 dni. Chyba dam sobie spokój, szkoda prądu.  W dodatku musiałam toczyć nierówną walkę z muszkami owocówkami. Tak, wiem, jestem gospodynią mocno niedoskonałą…;) Za to słoiczek dżemu dyniowo – pomarańczowego „dostany” od przyjaciółki wyjadłam łyżeczką w dwóch podejściach – był przepyszny. Trzeba więc  będzie w przyszłym roku hodować dynie!






Jako gospodyni niedoskonała uwielbiam czytać przepisy na różne smakołyki  (rzadko natomiast podejmuję się ich sprawdzenia w praktyce;))



W starym kalendarzu jest sporo przepisów na przetwory owocowe i warzywne, niektóre z nich są dość nieoczekiwane – zna ktoś na przykład smak konserwy z orzechów???




Po wakacjach zostały miłe wspomnienia i zaległe szyciowe zdjęcia.
Była kolejna parka anielska.


I była pani aniołka od autostrad;)





W zasadzie bielizny pod ubraniem nie widać, a bluzka po przyszyciu skrzydeł przestała być zdejmowalna. Nie wiem więc, po co się trudziłam;) Ale na zdjęciach uwiecznione.




Były bobasy trojaczki w pampersach i kocykach:)





Był wreszcie kot, który zyskał robocze imię Grażyna (obecny właściciel jeszcze się nie zdecydował;))





Po raz kolejny postanowiłam polubić jesień. Nie wiem, czy mi się uda, bo w ubiegłym roku jakoś nie dałam rady. Wszystko przez tę moją ciepłolubność. No nie cierpię zimna i już. Może sobie być pięknie i kolorowo. Czerwone liście, fioletowe wrzosy. Ja widzę tylko zimę w perspektywie i  mój czerwony z zimna nos plus fioletowe, mimo rękawiczek, dłonie;) Ale STOP! Przecież postanowiłam polubić jesień! Tylko jak mam to zrobić? Jakieś pomysły?

Pozdrawiam trochę mgliście i z lekka nostalgicznie…

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Sezon ogórkowy i co anioły noszą pod ubraniem

Tak to już jest, że kiedy się nie pisze za często, a później się chce władować wszystko do jednego worka, to wychodzi  kompletny misz-masz i groch z kapustą;) Ale co tam, jedziemy:


Lato upływa tak szybko (co za nowina, heh…), że niewiadomo kiedy jarzębina zrobiła się czerwoniutka, a zbożowe pola opustoszały zupełnie. Niby sezon ogórkowy...


Pławię się z lubością w cieple wakacyjnych dni, czuję świetnie nawet w 30 stopniach (no cóż, ja tak mam). Wprawdzie krążące wokół burze, trąby i gradobicia powodują, że nie do końca można się wyluzować, ale jak na razie nie mogę narzekać na pogodę, choć deszczu mogłoby być ciut więcej ze względu na rośliny. 




Ptaki wyprowadziły w tym roku chyba więcej lęgów, niż zwykle; kopciuszki, rudziki, szczygły latają całymi stadami wokół domu, oblegają oczko wodne, ostatnio młody kopciuszek kąpał się z lubością w metalowej balii na tarasie 2 metry ode mnie (w tej balii trzymam wodne rośliny, więc ptaszek siedział na liściu). Spacerują też te łobuzy bezczelnie prawie pod nogami człowieka, licząc na to, że kotu rozwalonemu nieopodal w cieniu nie będzie się chciało ruszyć z miejsca. Dzikie gołębie mają gniazdo gdzieś na jednym z wielkich drzew.  Mało boją się ludzi, przylatują się napić, często chodzą po trawniku przed tarasem, wyciągając z niego jakieś swoje przysmaki. A czasami…;)))



Szczęśliwie, mam prawie za progiem kilkudziesięcioletnie lipy, jesiony i jawory pamiętające na pewno młodość mojego dziadka. Urzędują na tych drzewach nie tylko dzikie gołębie, ale całe stada szpaków i ptasiego drobiazgu, stukają dzięcioły, a na początku lata słychać monotonne brzęczenie pszczół oblepiających lipowe gałązki. Zapach kwitnących lip jest nie do opisania, uwielbiam to!



Oprócz delektowania się zapachami i smakami lata, trochę też siedzę przy maszynie do szycia.

Króliczek dla pierwszego (hiszpańskiego!) wnuczka pewnej bardzo młodej babci – wraz z kolegą, w towarzystwie rozbujałych krzaków pomidorowych (w tym roku coś te odmiany pomidorów wybrałam niezbyt fortunnie, jedne rosną pięknie i owocują, a inne szybko zamierają, oczywiście przy sadzeniu na własciwe miejsce pogubiłam tabliczki z nazwami odmian i nie wiem, które są które;)


Aniołek Śpioch uszyty na aukcję charytatywną dla Frania, w towarzystwie mojej ulubionej róży, kwitnącej do mrozów.


Anioł Tilda z długim warkoczem, na specjalne zamówienie.


Anioł Drogowy - dla pracowników pewnego urzędu;)


Zbuntowana nastolatka dla pewnej …zbuntowanej nastolatki;)


A na koniec…
Ha!
Kiedyś moja dowcipna kuzynka, oglądając jakiegoś uszytego akurat anioła, zadała mi pytanie, dlaczego ten męski (sądząc po okryciu wierzchnim) przedstawiciel anielskiego rodu, pod ubraniem jest bezpłciowy;) No sama zaczęłam się nad tym zastanawiać. Anioły chyba są istotami bez określonej płci, nieprawdaż? Ale w szyciowym (oczywiście nie tylko) światku pojawiają się zarówno smukłe anielice, jak i grubawe anioły Śpiochy oraz cała masa wariacji na ten temat, z reguły wyraźnie określonych pod względem płci;) No i teraz mnie to gryzie! Czy to nie jest jakieś nadużycie, to nasze aniołowanie…  Coś tam zaczęłam kuzynce mętnie tłumaczyć, że to zabawa, itd., ale nie poczuła się uspokojona tymi wywodami, więcej – stwierdziła, że jestem niekonsekwentna i anioł pod ubraniem powinien coś mieć;) Jakiś czas później dostałam od niej zaproszenie na jej ślub. I postanowiłam uczynić za dość jej uwagom. Uszyłam anielską parę…




A para pod ubraniem ma…



No, gwoli przyzwoitości, na zdjęciach pozostawiłam dolną część bielizny, też co nieco skrywającą;) W każdym razie kuzynka powinna być usatysfakcjonowania (para została podarowana w ostatnią sobotę, na razie obejrzana od zewnątrz, ale myślę, że kiedy Ola ochłonie po ślubno – weselnym zamieszaniu, zapewne zainteresuje się aniołami nieco dokładniej i… będzie miała niespodziankę;))

Tak sobie myślę – może jednak w takich przypadkach zrezygnować z aniołów na rzecz zwykłych  lalek? ;)

Pozdrawiam zaglądaczy i życzę Wam dobrej pogody - cokolwiek to dla każdego znaczy:)






czwartek, 5 lipca 2012

Niemoc i jej skutki, czyli casting jeżycjadowy

Lipiec rozpoczęłam bardzo spektakularnie - zapadając (wraz z dużą częścią rodziny) na "coś" skutkującego dłuższym pobytem w wc, gorączką i kilkudniowym osłabieniem, które wraz z upałami spowodowało kompletną niemoc. W związku z tym bezkarnie oddałam się zabawie, która chodziła za mną od dawna, ale nie miałam na nią czasu. Otóż - jako zagorzała fanka Jeżycjady, zrobiłam sobie własny casting do jej adaptacji filmowej (która oby nigdy nie powstała;))
Osobom będącym w temacie nie trzeba tłumaczyć, o co chodzi. Reszta, która nie zna lub nie lubi Musierowicz, niech dalej nie czyta;)
Brałam pod uwagę tylko krajową obsadę, przy  czym mój casting nie dbał o jedność czasu i przestrzeni;) - wszak to tylko zabawa, li i jedynie (proszę się więc nie dziwić różnym niemożliwym wiekowo kombinacjom:))
No, to zaczynamy:

Na początek - Mila i Ignacy.


...czyli  Anna Milewska i Wojciech Pszoniak. Odnoszę się tu do książek stosunkowo niedawnych, w których Borejkowie są już nieco starszym państwem.

Borejkówny z domu - Gaba i Ida:


...czyli Kinga Preis i Ewa Minge (raczej ostatnie tomy serii)


oraz Natalia i Pulpecja:




...czyli Agata Buzek i Kasia Bujakiewicz - tu odnoszę się do czasów "Nutrii i Nerwusa", "Pulpecji" i może paru następnych tomów, wszak charakteryzacja czyni cuda.


A teraz to misz - masz będzie.

Pawełek Nowacki oraz mama Żakowa w czasach "Szóstej klepki"


czyli Żora Koroliow i - wiadomo, Anna Dymna

Robrojek współczesny i Aniela (zawsze młoda;))


Czyli Zbigniew Zamachowski i Agnieszka Dygant (szczególnie mi pasują!)

Bebe w czasach późnieszych, niż "Brulion" i ciocia Wiesia z "SzK"


Czyli Karolina Nowakowska i Sławomira Łozińska

Florian jako szczęśliwy małżonek oraz Grześ


Nie przyjmuję do wiadomości ostatniego wizerunku Florka, ja zawsze widziałam tu Marka Bukowskiego, zaczęło się to już dawno, od kiedy polubiłam tego aktora w filmie "Nad rzeką, której nie ma".
Natomiast Grześ - dla mnie od zawsze Grzegorz Turnau i nikt inny! 

Kreska i Aurelia jako młode mamy


...czyli Kasia Kowalska i Agnieszka Grochowska

dalej

Dmuchawiec w wieku podeszłym oraz Janusz Pyziak w dojrzałym


- Andrzej Wajda i Jan Frycz


Hajduk jako Pan Dyrektor oraz Fryderyk na stypendium;)


...czyli  Krzysztof Pieczyński i Maciej Stuhr


Pyza w przerwie pomiędzy zmienianiem pampersów i Laura śpiewająca dla Naszpana;)


- Ania Dąbrowska (nie będę się upierać, ale na razie nie znalazłam lepszej kandydatki) i Monika Brodka (tu jestem bardzo zadowolona i pewna;))

Nerwus jako niedoszły mąż Nutrii oraz tajemniczy Wiktor Lelujka


- Krzysztof Zawadzki i Sambor Czarnota


I pokolenie najmłodsze - Józinek:


...czyli Adrian Gąsior, chłopiec grający w serialu "Hela w opałach"

Ignacy Grzegorz


- Roger Karwiński - on z kolei grał w "Niani"

Łusia 


Czyli Jadzia Nalepa, dziewczynka występująca kieyś w programie "Duże dzieci".

To na razie wszystko, co wymyśliłam. Ciekawa jestem, czy fanki Musierowicz zgodzą się z moimi propozycjami... A może macie jakieś inne lub nowe? 
Może będzie ciąg dalszy.

Pozdrawiam wakacyjnie:)