...

sobota, 19 kwietnia 2014

O, Nocy Błogosławiona!


"Maria Magdalena stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli siedzących, jednego przy głowie, a drugiego przy nogach, w miejscu, gdzie leżało ciało Jezusa.
I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?»
Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono».
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.
Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?»
Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę».
Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: ( Mój) Nauczycielu.
Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego».
Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i to mi powiedział»."
(J 20, 11-18)

Miłość wygrała ze śmiercią. Alleluja!
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (J 20, 29)

...

Mając w pamięci te słowa, codziennie mozolnie próbuję budować tę swoją wiarę niedoskonałą, która czasami przypomina sinusoidę...

...

Jak pisze Anselm Grün, Zmartwychwstanie nie jest przywróceniem dawnego stanu, lecz duchowym przebudzeniem i odnową życia.
Niech więc kolejne świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego będzie dla nas czasem duchowego przebudzenia!

Pozdrawiam serdecznie wszystkich stałych i przygodnych Gości:)
Radosnych Świąt!

sobota, 5 kwietnia 2014

Niektórzy... czyli słówko na sobotę



Niektórzy w wiosenną sobotę wstają wczesnym rankiem.
Nie ja.
Niektórzy w wiosenną sobotę wyciągają z kosza na pranie sterty dziecięcych spodni zielono-brązowych na kolanach (bez wyraźnego związku z ich pierwotną kolorystyką) i ładują je do pralki razem z tonami skarpetek (niektóre bez pary).
Nie ja.
Niektórzy po prostu muszą iść w wiosenną sobotę do pracy.
Szczęśliwie – nie ja.
Niektórzy, przy łoskocie pralki dobiegającym z łazienki, robią na śniadanie górę smakowitych i zdrowych kanapek z zieleniną w ilościach hurtowych.
Nie ja.
Niektórzy w wiosenną sobotę pucują okna, choć złośliwe wietrzycho prawie wyrywa je z zawiasów, pokonują z odkurzaczem i mopem kilometry podłóg, w międzyczasie gotując trzydaniowy obiad i piekąc drożdżówkę.
Nie ja.
Niektórzy spędzają wiosenną sobotę na gimnastyce ogrodowej (skłony przy kopaniu, ćwiczenia siłowe przy wyciąganiu wielkiej hortensji, która nie chce zmieniać miejsca zamieszkania, choć widać, że jej ono nie służy), szpagaty i ćwiczenia rozciągające przy wycinaniu suchych trzcin i pałek w oczku wodnym, jak również bieganie z taczkami na czas.
To też nie ja (bo już przećwiczyłam to wszystko w tygodniu i czekam na ustąpienie zakwasów;))

Jedni lecą przez te wszystkie czynności ze śpiewem na ustach, sprawiając wyraźne wrażenie, że czerpią      
z tego przyjemność, a inni snują się, warcząc na bliźnich.
Jedni nauczyli się dzielić obowiązkami tak, by nikt nie był przywalony górą roboty, inni  - robią wszystko sami, bo przecież nikt nie zrobi tego tak dobrze, jak oni - by potem (albo i w trakcie) z obrażoną miną narzekać na otoczenie.

O, szczęśliwi ci, którzy potrafią zamieniać obowiązki w przyjemności. Czerpać radość z codziennych zajęć. Umilać je sobie na różne sposoby. Zmienić wewnętrzne „muszę” na „chcę”.


A ja?
Wstałam dziś o 10.30. Może gdyby tak nie wiało i nie było tak zimno, to wstałabym sporo wcześniej, ale
w zaistniałej sytuacji wolałam odespać zaległe niedospania.


Na śniadanie był wielki omlet, bo nagle okazało się, że kury w okolicy zaczęły się nieść i dostałam kosz jaj do zutylizowania jeszcze przed Wielkanocą;)
Przy konsumpcji omletu doszłam do wniosku, że na porządki w domu nie mam dziś ochoty. Jeśli się zrobi cieplej i wiatr ustanie, to może jednak udam się w ogrodowe ostępy. Albo nie. Zobaczy się. A może siądę przy maszynie do szycia? Ostatnio szycie zajmowało mi sporo czasu, bo wkrótce kolejny kiermasz na rzecz dzieci, z którymi pracuję.









To jeszcze nie wszystko;)

Tymczasem zrobiłam sobie kawę i usiadłam przy laptopie.


Przyjemności trzeba łączyć, więc przy kawce przeczytałam kolejny fragment bloga Kaliny. Odkryłam go niedawno i czytam po kawałeczku w wolnych chwilach (a więc przeważnie przy kawce lub kolacji;)). Oj, podoba mi się to, co Ona pisze, i jak pisze. Ciekawe, czy znają się z Lewkonią? Pasują mi do siebie te panie;))

Chciałam jeszcze o czymś napisać, ale muszę to dobrze poukładać. Bo przełożenie myśli na pisanie nie jest dla mnie tak łatwe, jak na przykład dla Kaliny i Lewkonii:)


Pozdrawiam wszystkich wiosennie!

Och, własnie odkryłam, że Kalina jest autorką niektórych tekstów piosenek Beaty Bednarz, np. cudownej  "Samotności", którą pokochałam od pierwszego usłyszenia w Trójce!!!