...

sobota, 22 lutego 2014

W świecie Jacka Yerki


Jakiś czas temu w zabawie blogowej padło pytanie o mojego ulubionego malarza. Napisałam, że kiedyś wypowiem się szerzej na ten temat. Lepiej więc późno, niż wcale, zatem dziś o Jacku Yerce i jego „realiźmie magicznym”.
Pierwszy raz z jego twórczością zetknęłam się dzięki okładce „Czterech Kątów”:))). To był chyba jeden z pierwszych numerów tego miesięcznika, wtedy zaczęłam go prenumerować. Na tej okładce wykorzystano jeden z obrazów z drzewem poziommkowym, możliwe, że ten:

albo ten?;)


Potem, w „erze internetu”;) znalazłam w sieci wiele jego obrazów i wsiąkłam zupełnie. Kocham jego świat, nie potrafię wybrać kilku ulubionych prac, bo bardzo podobają mi się prawie wszystkie! Obrazy Yerki pojawiają się na okładkach książek (Siesicka), płyt (Krajewski). 
W sieci jest wiele stron prezentujących jego twórczość.

Tu jest oficjalna strona artysty:   yerkaland

Można poczytać o tym, co Jacek Yerka mówi o sobie,  skąd biorą się pomysły prac, i w jaki sposób powstają jego dzieła:)

Wiele obrazów można obejrzeć również tu http://www.tendreams.org/yerka.htm



Kilka przykładów:













A tutaj sam autor:



Ktoś z Was też lubi Yerkę? A może polubił od dziś?;)

Pozdrawiam wiosennie - u mnie wprawdzie pochmurno, ale ptaki śpiewają jak nakręcone:)




poniedziałek, 10 lutego 2014

przyszedł luty, to i pójdzie...


Witam po dłuższej przerwie:)
Nawet nie chce mi się pisać o grudniu i styczniu, to był trudny dla mnie czas, ale dzięki Bogu, powolutku idzie ku lepszemu. 
Na nowy rok sprawiłam sobie kalendarz ze słodkimi ogrodowymi obrazkami, zimowe miesiące zyskały w nim zupełnie niezimową oprawę, co mi nie przeszkadza - a wręcz przeciwnie;) Wyżej zdjęcie styczniowe, a luty cieszy moje oko takim obrazkiem:


Narciarz na resztkach topniejącego śniegu to prezent od przyjaciółki:)

W sezonowej prognozie pogody wyczytałam, że wiosna w tym roku ma być wczesna i ciepła, a więc można się spodziewać, że podobnych widoków:


już raczej nie będzie (mam przynajmniej taka nadzieję). Heh, postanowiłam bowiem nadal nie zmuszać się do polubienia zimy (noworocznie;)) Na wsi wiało, zasypywało, obladzało, a w mieście robiła się beznadziejna rozwodniona breja śniegowo - solna, w której dawały radę jedynie takie buty:


Teraz to już minęło i oby nie wróciło! Śnieg stopniał w zaskakującym tempie, jeszcze trochę go jest u mnie na wsi, ale wczorajszy deszcz i dzisiejsze słońce chyba go wykończy;)

Z szyciowych spraw:

- anioły dla dwóch nauczycielek (raczej nie trzeba objasniać, jakich specjalności):




i lalka dla pewnej młodej damy:


Jakość zdjęć beznadziejna, ale tak to jest, kiedy się je robi w ostatniej chwili, bez światła dziennego za oknem -  kończyłam wszystko wieczorem, by nazajutrz oddać, więc na lepsze zdjęcia nie było czasu...

Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło i dziękuję, że tu do mnie zaglądacie, pomimo tak długiej mojej nieobecności:)