Piękna jesień trafiła nam się w tym roku. Szkoda, że niedawny mróz ogołocił już całkiem drzewa. Tak długo było złoto, świetliście, cicho. Myślę sobie, że taką jesień to może i nawet dałoby się polubić...
Nie spieszy mi się do zimy, ale szyciowo utknęłam już w klimatach okołoświątecznych - sądząc po tym, co widzi się na blogach, to nie tylko ja;) Bardzo pomaga mi w tym mój nowy nabytek, z którego jestem jak na razie całkiem zadowolona:
Takie skrzaciki mi wyszły:
A to niezbyt udolna próba naśladownictwa:
Całkiem nieświąteczna kuchareczka:
I mój ulubiony aniołek, z którym nie mogłam się rozstać, ale który w końcu musiał pofrunąć do nowego domu:
Pozdrowienia dla stałych i nowych Gości:)))