Tak sobie ostatnio pooglądałam dużo pięknych rzeczy na cudzych blogach i stwierdziłam, że sytuacja ze mną wygląda tak, jak w jednej książce L. M. Montgomery z serii o Ani, gdzie jedna z epizodycznych bohaterek, wystrojona w białą wykrochmaloną sukienkę i kokardy (przed czyimś ślubem to było) przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze z wielkiem zadowoleniem - krótkotrwałym niestety, bo rozwiało się ono natychmiast, kiedy zobaczyła "...smukłą postać w miękko układającej się muślinowej sukni, przypinającą białe, podobne gwiazdom, astry do falujących, kasztanowatych włosów. Ach, nigdy nie będę wylądała tak jak panna Shirley - pomyślała z rozpaczą - chyba taką trzeba się urodzić! Na nic się zda żadne naśladowanie".
Niestety mam podobnie, tylko w innej kwestii;) Kiedy coś robię swoimi ręcami, to nieraz nawet mi się to podoba, ale krótko... Bo potem zobaczę, jak piękne rzeczy robią inni, jak są utalentowani i cóż..., tracę sympatię do własnych "dzieł". Słomiany zapał to było kiedyś moje drugie imię;) Malowałam, rysowałam, lepiłam z masy solnej, fotografowałam, ale nigdy nie byłam z siebie zadowolona. Fotografia pozostała, maluję coraz rzadziej, rysować przestałam całkiem. Ciagnie mnie jednak do rękodzieła, lubię robić coś z niczego i takie dłubanie to jedno z moich ulubionych zajęć;) Ostatnio ciągnie mnie też do szycia, dzięki tej cudnej maszynie, ale zobaczymy jak długo to potrwa;)
W każdym razie nie zamierzam się poddawać, inspiracje blogowe mnie nakręcają na tyle, że jakoś przezwyciężam chwilowe załamania twórcze;)
Uszyłam tildowego zająca (królika?) ale nie zdążyłam mu zrobić zdjęcia, bo poszedł do ludzi szybko - kończyłam go w wielkim pośpiechu i gołym okiem wiać było niedociągnięcia, ale dzieciaki nie zwracają uwagi (na szczeście) na takie sprawy;) więc został przytulony.
Miałam też do wymyslenia i zrobienia upominki dla koleżanek - wykorzystałam surowe drewniane ramki (Ikea), papier czerpany, koronkę bawełnianą. Do tego znalezione w sieci wzory ramek retro, tekst, obrazek z aniołem i wyszło coś takiego:
Oczywiście nie jestem zadowolona, bo jakże;) Krzywo przykleiłam, źle mi się wydrukowało, ale nie mogłam powtórzyć, bo nie miałam więcej takiego papieru, farby mi brakło i musiałam się posiłkować białą emulsją do kuchni i łazienek a nawet akwarelami;)
Poza tym pisałam, że szyję. Skończyłam wreszcie zasłonki do łazienki i roletę na łazienkowe okno:
Zdjecia robione pod światło, ale coś tam widać. Materiał ze sklepu s-h. Do rolety wykorzystałam resztę materiału z zasłonek i białe płótno z innej upolowanej szmatki, akurat z koronką odpowiednią.
Fajny mi się udało wyszukać kosz na śmieci do łazienki:
A na koniec kartka ze starego kalendarza, o którym kiedyś pisałam:
Dziś świętuje Natalia i Pantaleon;)
Ładny kuchenny obrazek, prawda?