...trochę nowego.
Na początek - staroć. Kiedyś nie byłam wielką zwolenniczką staroci, ale jakiś czas temu doceniłam ich urok i wartość. Moja mama mnie do tego zachęciła tak skutecznie, że teraz uwielbiam buszować po sklepikach oferujących lekko wytarte zastawy stołowe, piękne używane sztuće - czasami nawet srebrne, naczynia z bliżej niezidentyfikowanego metalu (po wyczyszczeniu okazuje się, że to np. mosiądz;)), i wiele innych, nadgryzionych zębem czasu przedmiotów, które niekoniecznie chciałabym mieć, ale które warto obejrzeć. Przeważnie wchodzę do takiego sklepiku bez sprecyzowanych oczekiwań, a czasami szukam czegoś konkretnego. Zazwyczaj i tak wychodzę z czymś, czego wcale nie szukałam;)
Do tego klosika podchodziłam 2 razy, bo wydawał mi się zbyt drogi, ale w końcu kupiłam...
Klosik jest niewielki, teraz szukam pasującej szklanej patery wielkości deserowego talerzyka - oj, będzie ciężko;)
Za klosikiem natomiast coś nowego - chciałam nabyć pucharki do deserów, w miarę proste. No i trafiłam w sklepie Rossmann, za niecałe 4 zł/szt.
A teraz kolejne starocie, tym razem wyszperane dla mnie przez moją niezrównaną mamę ( tym razem w sklepiku typu s-h ;))
4 poduchy kanapowe w koronkowych ubrankach :
I kolejne 4 poduszki, tym razem na krzesła - akurat potrzebowałam na moje drewniane krzesełka coś miękkiego:)
I na koniec wczorajsza migawka wiosenna - krótka przerwa w ulewach:
Kwitnąca jarzębina:)
Bo dziś w pogodzie... co za niespodzianka... Pada deszcz! ;)))) Pada - to mało powiedziane... Do tego ten okropny, zimny wiatr, brrr....