...

poniedziałek, 24 maja 2010

Drewno, serca, słońce i cień...


Znalazłam sklepik z drewnianymi ornamentami w rozsądnych cenach, choć wybór jest dość ograniczony. Mam w planach półeczkę do kuchni, a jeśli wyjdzie (bo nie wiem, czy mi się uda;)), to może i do łazienki...




W sobotę i niedzielę wreszcie pogoda była trochę lepsza, pojawiło się słońce, które wyczyniało cuda w ogrodzie:)








 



 


 



 


 





 





I jeszcze serduszko imieninowe dla pewnej Małgosi:)







............


Południe Polski walczy ze skutkami powodzi, północ przygotowuje się na przyjęcie fali kulminacyjnej... Nikt nie może obojętnie na to patrzeć. W takich sytuacjach okazuje się, że solidarność i współczucie to nie są puste słowa!
Pomagamy:)

wtorek, 18 maja 2010

Dzień za dniem...

...pada deszcz

Słońce śpi, nie ma Cię
Jest mi bardzo, bardzo źle
Zimny kraj, zimny maj
Koty śpią, miasto śpi
Czarodziejskie śnią się sny...
 

Chyba wielu osobom przychodzi na myśl ta piosenka Maanamu... Ja jeszcze nie powinnam narzekać, nie grodzi mi powódź, mieszkam na sporym wzniesieniu. Ale kiedy widzę migawki w tv z całkiem nieodległych miejsc, ciarki mnie przechodzą. Lepiej niech to już się skończy...

 

Na szczęście nie musiałam dziś rano wcześnie wstać. Monotonny szum deszczu nie zachęcał do wyjścia z łóżka...
Pomyślałam sobie, że zrobię ciepłe śniadanie - udało mi się całkiem nie zwęglić omletu;)


Wypróbowałam później nowe pucharki:) To wprawdzie zwykła galaretka agrestowa z improwizowanym naprędce kremem śmietanowo - jogurtowym, ale smakowała całkiem nieźle.


Mniam...


No to teraz zaklinamy słońce, wiosnę, maj.... Niech się stanie!!!

... 



niedziela, 16 maja 2010

Trochę starego...

...trochę nowego.
Na początek - staroć. Kiedyś nie byłam wielką zwolenniczką staroci, ale jakiś czas temu doceniłam ich urok i wartość. Moja mama mnie do tego zachęciła tak skutecznie, że teraz uwielbiam buszować po sklepikach oferujących lekko wytarte zastawy stołowe, piękne używane sztuće - czasami nawet srebrne, naczynia z bliżej niezidentyfikowanego metalu (po wyczyszczeniu okazuje się, że to np. mosiądz;)), i wiele innych, nadgryzionych zębem czasu przedmiotów, które niekoniecznie chciałabym mieć, ale które warto obejrzeć. Przeważnie wchodzę do takiego sklepiku bez sprecyzowanych oczekiwań, a czasami szukam czegoś konkretnego. Zazwyczaj i tak wychodzę z czymś, czego wcale nie szukałam;)
Do tego klosika podchodziłam 2 razy, bo wydawał mi się zbyt drogi, ale w końcu kupiłam...

Klosik jest niewielki, teraz szukam pasującej szklanej patery wielkości deserowego talerzyka - oj, będzie ciężko;)
Za klosikiem natomiast coś nowego - chciałam nabyć pucharki do deserów, w miarę proste. No i trafiłam w sklepie Rossmann, za niecałe 4 zł/szt.

A teraz kolejne starocie, tym razem wyszperane dla mnie przez moją niezrównaną mamę ( tym razem w sklepiku typu s-h ;))

4 poduchy kanapowe w koronkowych ubrankach :




I kolejne 4 poduszki, tym razem na krzesła - akurat potrzebowałam na moje drewniane krzesełka coś miękkiego:)




I na koniec wczorajsza migawka wiosenna - krótka przerwa w ulewach:
  

   Kwitnąca jarzębina:)



Bo dziś w pogodzie... co za niespodzianka... Pada deszcz! ;)))) Pada - to mało powiedziane... Do tego ten okropny, zimny wiatr, brrr....

piątek, 14 maja 2010

Co za dzień...






Wstałam rano. Leje...
No to wielka filiżanka kawy, żeby jakoś lepiej rozpocząć ten piątek.


Południe. Leje nadal.

Wieczór. Leje i coraz zimniej. Chyba już tego nie wytrzymam.


Poddałam się, rozpaliłam w kozie:)))


środa, 12 maja 2010

Poranny...

...gość




Siedział sobie na klamce drzwi wejściowych i udawał gałązkę, potem "gałązka" sfrunęła na wycieraczkę;)

poniedziałek, 10 maja 2010

Artykuł pierwszej potrzeby

Ostatnio moje ulubione buty;)


  

A kiedy człowiek budzi się rano, za oknem wilgotna, zimna mgła, na termometrze ledwie 8 stopni - nie chce się wierzyć kalendarzowi...
Następnym artykułem pierwszej potrzeby w takiej sytuacji staje się prezent od przyjaciółki, schowany głęboko i trzymany na wypadek chandry:



Niezwykła czekolada z kandyzowanymi fiołkami!
Mniammm...
   

A bzy mokną... Choć i w deszczu są piękne i pachnące!

czwartek, 6 maja 2010

Wykrakałam?



Chyba niepotrzebnie w poprzednim poście wspomniałam coś o długim deszczowym tygodniu;) Bo już od soboty u mnie codziennie pada! Mam wobec tego nadzieję, że jutro będzie ostatni dzień tego deszczu - jestem już przemoknięta do suchej nitki...
Tylko przyroda jakoś się tym deszczem nie przejmuje... Może dlatego, że zdarzają się czasem przebłyski słońca:)